28 września w Wałbrzychu pojawi się wojsko. Żołnierze zabezpieczą teren, gdzie ma być ukryty „złoty pociąg”. Tymczasem wojewódzki konserwator zabytków we Wrocławiu ma wątpliwości, czy w czasie poszukiwań składu i sensacyjnych odkryć na terenie Walimia nie złamano prawa. Zawiadomienia w tych sprawach trafiły do prokuratury.

REKLAMA

Akcję w Wałbrzychu przeprowadzi grupa żołnierzy 1. Pułku Saperów z Brzegu. Sprawdzony zostanie blisko hektar nieużytków. Teren ten obejmuje sto pięćdziesiąt metrów nasypu kolejowego wraz ze skarpami od wiaduktu przy ulicy Uczniowskiej w kierunku północno - wschodnim. Żołnierze nie będą szukać samego pociągu.

Użyjemy sprzętu, który umożliwia lokalizację przedmiotów na głębokości do jednego metra. Będziemy szukać przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych - tłumaczy kpt. Jacek Obierzyński, rzecznik jednostki. O podobnym zakresie prac już wcześniej mówił także wojewoda dolnośląski.

W tym tygodniu na najsłynniejszej skarpie kolejowej w Polsce prowadzone są prace porządkowe. Firma wynajęta przez koleje usuwa krzaki i stare gałęzie. Wczoraj okolice 65. kilometra trasy z Wrocławia do Jeleniej Góry odwiedzili strażacy.

Sprawdzaliśmy, jak działać w tym terenie, gdyby coś się wydarzyło. Tym miejscem interesują się nie tylko służby, ale także mieszkańcy. Musimy wiedzieć, jak tu szybko i skutecznie dojechać w razie pożaru - tłumaczy Paweł Kaliński z wałbrzyskiej straży pożarnej.

Czy w czasie poszukiwań złamano prawo?

Wątpliwości konserwatora zabytków dotyczą kwestii badań, które mogły być przeprowadzone w czasie poszukiwań "złotego pociągu" w Wałbrzychu i podziemi kompleksu Riese w Walimiu. Na podstawie doniesień medialnych, w których pokazywane były zdjęcia z georadarów do prokuratury złożono dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Powód? Nie wydawano zgód na użycie specjalistycznego sprzętu.

Zdjęcia z badań weryfikacyjnych na terenie Walimia prezentowane były między innymi na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej w starostwie powiatowym w Wałbrzychu. Na te badania nie było zgody konserwatora. Teraz sprzęt ma być użyty ponownie. Starosta wałbrzyski w rozmowie z naszym reporterem nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Mają być jednak wydane odpowiednie zgody na użycie urządzeń.

Oba zgłoszenia trafiły do prokuratury. Śledczy zdecydowali jednak, że to wykroczenie i przesłali dokumenty do policji. Teraz funkcjonariusze komendy w Wałbrzychu sprawdzą kto i na jakiej podstawie wykonał badania.

(j.)