​Prezydent Rosji Władimir Putin zwrócił się do Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu, o zgodę na użycie sił zbrojnych poza granicami kraju. Rada na to zezwoliła - informuje rosyjska agencja Interfax.

REKLAMA

Wniosek Putina został wniesiony do porządku obrad i został rozpatrzony w trybie jawnym. Wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej Nikołaj Pankow przekonywał, że "władze Ukrainy wkroczyły na drogę przemocy i rozlewu krwi".

Na pograniczu Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej Ukraina zostawiła 60-tysięczne wojsko, w skład którego wchodzą ciężkie pojazdy opancerzone, systemy rakietowe i wiele wyrzutni - mówił.

Marszałek izby Walentina Matwijenko przekonywała, że przyjęcie wniosku powinno pomóc uniknąć wojny w regionie.

Przyjęcie dziś przez Radę Federacji decyzji o wyrażeniu zgody na użycie sił zbrojnych ma na celu zaprowadzenie pokoju w Donbasie. Ma na celu powstrzymanie krwawej wojny domowej, zapobiec dalszemu ostrzałowi pokojowych wiosek, ludności cywilnej, stworzyć ludziom normalne warunki życia i zapewnić bezpieczeństwo - mówiła.

Ta decyzja ma tylko jeden cel - zapobiec tej bardzo wielkiej wojnie, o której oczywiście marzy się zarówno w Kijowie, jak i poza obecną Ukrainą (...) Czy Rosjanie chcą wojen? Oczywiście nie chcę wojny - powiedział z kolei wiceprzewodniczący Rady Konstantin Kosaczow.

Wniosek został przyjęty przez senatorów.

Na konferencji prasowej Władimir Putin podkreślił, że decyzja nie oznacza, że żołnierze od razu wejdą Ukrainę. Generalnie nie da się przewidzieć, jaki będzie konkretnie zarys możliwych działań. Zależy to od konkretnej sytuacji, która rozwija się na miejscu- powiedział.

Rosja od lat przekonuje, że Ukraina prowadzi brutalną politykę wobec Doniecka i Ługańska. Tamtejsza propaganda przez lata mówiła o "reżimie kijowskim" i oskarżała władze ukraińskie o "faszyzm", a ostatnio coraz częściej - o "ludobójstwo". Kijów z kolei wskazuje, że zawieszenie broni w związku z porozumieniami mińskimi są regularnie łamane przez separatystów, którzy są wspierani przez Rosjan.

Putin uznał niepodległość Doniecka i Ługańska

Wczoraj prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret uznający niepodległość separatystycznych republik Doniecka i Ługańska na wschodzie Ukrainy. Dzisiaj Rada Federacji i Duma Państwowa ratyfikowały traktat o przyjaźni i wzajemnej współpracy z samozwańczymi republikami.

W związku z decyzją Putina Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone przygotowują pakiet sankcji. Wielka Brytania nałożyła z kolei sankcje na pięciu rosyjskich banków i trzech Rosjan.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił, że uznanie separatystycznych republik to "akt agresji". Rosja tworzy w ten sposób prawne podstawy do dalszej agresji przeciwko Ukrainy - ocenił.

Do ukraińskiego parlamentu wpłynęły projekty uchwał dotyczące apelu o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją i ogłoszenie stanu wojennego w obwodzie donieckim i ługańskim.

NIE PRZEGAP: Parlament Rosji prosi Putina o uznanie niepodległości wschodnich regionów Ukrainy

Trudna sytuacja na wschodzie Ukrainy

Od listopada przy granicy z Ukrainą Rosjanie zaczęli zbierać wojska. Wywiady zachodnie przekonywały, że Moskwa przygotowuje się do inwazji na swojego wschodniego sąsiada. Dodatkowo Rosja rozpoczęła ćwiczenia wojskowego na Białorusi.

Szef NATO Jens Stoltenberg przekazał dzisiaj, że wszystko wskazuje na to, że Rosja wciąż planuje inwazję na Ukrainą.

Wszystko wskazuje na to, że Rosja wciąż planuje atak na pełną skalę na Ukrainę. Widzimy trwającą koncentrację wojsk. Obiecali, że się wycofają, ale wciąż się gromadzą. Widzimy, że coraz więcej ich sił (...) jest gotowych do ataku. Jesteśmy też świadkami ciągłych prowokacji w Donbasie oraz operacji pod "cudza banderą", których celem jest stworzenie pretekstu do ataku - powiedział Stoltenberg.