Mieszkańcy Mariupola, którzy opuścili miasto, nie powinni poddawać się rosyjskiej propagandzie i wierzyć w zapewnienia o rekompensatach za zniszczone domy. Obecnie można wjechać do miasta, ale wyjechać z niego jest bardzo trudno - powiedział mer Mariupola Wadym Bojczenko, cytowany przez agencję UNIAN.

REKLAMA

W ocenie Bojczenki rosyjskie władze okupacyjne zwodzą mieszkańców miasta, namawiając ich do powrotu i obiecując rekompensaty finansowe. Te zapewnienia to kłamstwa i brednie, ponieważ Mariupol jest prawie całkowicie zrujnowany. 90 proc. zabudowy mieszkaniowej zostało uszkodzone, z czego 70 proc. w znacznym stopniu, a 50 proc. rosyjskie wojska obróciły w gruzy - poinformował mer.

Według polityka wielkość środków finansowych, które okupanci musieliby zwrócić mieszkańcom Mariupola, sięgnęłaby miliardów dolarów. Dlatego, jak podkreślił Bojczenko, rosyjskie zapewnienia są "wyłącznie propagandą, rozpowszechnianą, aby zachęcać ludzi do powrotu".

Powinniśmy wiedzieć, że nie ma ograniczeń dotyczących powrotu do Mariupola, ale musimy też rozumieć, że (...) potem trzeba będzie przejść przez tortury, obozy filtracyjne, załatwiać różnego rodzaju dokumenty. To są niestety bardzo smutne doświadczenia - dodał mer.

Sytuacja humanitarna w Mariupolu jest katastrofalna. Według ostrożnych szacunków w mieście mogło dotychczas zginąć ponad 20 tys. mieszkańców.

Ewakuacja żołnierzy z Azowstalu

Ostatnim punktem ukraińskiego oporu w Mariupolu pozostają zakłady metalurgiczne Azowstal, bronione przez pułk Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej. W ostatnich tygodniach udało się uratować kilkuset cywilów, którzy przez około dwa miesiące ukrywali się w rozległych podziemnych korytarzach i schronach na terenie kombinatu. Zorganizowanie konwojów humanitarnych było możliwe dzięki współpracy strony ukraińskiej z ONZ.

W poniedziałek wieczorem strona ukraińska potwierdziła ewakuację ponad 260 żołnierzy z Azowstalu. 53 poważnie rannych zostało 16 maja ewakuowanych w celu udzielenia im pomocy medycznej. 211 osób przewieziono korytarzem humanitarnym do Ołeniwki (na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej - red.). Zostanie wszczęta procedura ewakuacyjna, by wrócili do domu - oświadczyła wiceminister obrony Hanna Malar.