AGROunia interweniuje w sprawie rolników oszukanych przy zakupie nawozów w jednej z firm pod Wrześnią (wielkopolskie). Lider ugrupowania zaapelował dziś o zmiany w prawie, które chroniłyby rolników w podobnych sytuacjach.

REKLAMA

Dziś przed siedzibą firmy sprzedającej nawozy w miejscowości Skotniki w powiecie wrzesińskim odbyła się konferencja prasowa z udziałem poszkodowanych rolników i członków AGROunii. Jak podkreślono na konferencji prasowej, rolnicy współpracowali z tą firmą od lat, nigdy wcześniej nie było żadnych problemów, jej właściciela traktowali jak sąsiada. We wrześniu poszkodowani dokonali płatności za nawóz (większość z nich po kilkadziesiąt tys. zł), a właściciel - jak mówili - miał ich zwodzić i przez cały czas zapewniać, że nawozy niebawem do nich dotrą. Rolnicy rozmawiali z właścicielem tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wtedy też miał ich zapewniać, że wszystko jest pod kontrolą - w pierwszych dniach stycznia otrzymali jednak SMS, że firma jest w restrukturyzacji, a oni zostali bez nawozu, bez pieniędzy i bez środków, by próbować choćby kupić nawóz od innego dostawcy.

Firma działała na rynku kilkanaście lat, wywodzi się z gospodarstwa rolnego. Właściciel był rolnikiem, jest rolnikiem, ale wykorzystał swoich kolegów, sąsiadów w takim niecnym celu. Wyłudził od nich pieniądze, a nie dostarczył nawozu- podkreślił Michał Koszarek z AGROunii.

Dodał, że poszkodowanych w tej sprawie jest ponad 30 rolników, którzy stracili łącznie 1,5 mln zł. Poszkodowane są także inne firmy dystrybuujące nawozy, które straciły łącznie kilka mln zł.

"Przez trzy miesiące miałem mydlone oczy"

Adam, jeden z poszkodowanych rolników powiedział mediom w czwartek, że od kilku lat wraz z żoną prowadzi gospodarstwo rolne, przejęte po teściu. Z tą firmą współpracowałem od trzech lat, zrobiliśmy 11 transakcji, wcześniej nie było problemów. 30 września, mając oferty z innych firm, podjechałem do sąsiada, zawarłem umowę, wystawił mi fakturę pro formę, następnego dnia zapłaciłem przelewem. Przez trzy miesiące miałem mydlone oczy, że towar dojedzie, że mam się nie denerwować, mam z rodziną zjeść spokojnie wigilię, a 3 stycznia zostałem potraktowany SMS-em z numerem telefonu do pana syndyka, czy restrukturyzatora, którego nikt nie widział na oczy. Żadnego pisma nie było, żadnego spotkania - zostaliśmy pozostawieni totalnie na lodzie - powiedział.

"Państwo nas nie broni"

Na dziś nie dosyć, że straciłem 80 tys. zł, inni 20, 30, to musimy wyłożyć kolejne pieniądze; na dobrą sprawę znów musimy zrobić przedpłaty w innych firmach, bo ciężko jest przy tych cenach, żeby jakieś firmy "ryzykowały" w naszym kierunku, bo tak się każdy tłumaczy. Nie jesteśmy chronieni ani w czasie sprzedaży; obojętnie czy trzody, warzyw, zboża - państwo nas nie broni i ludzie są pozostawieni sami sobie. Dziwi mnie to i jest mi przykro, mimo młodego wieku, że musimy to załatwiać na ulicy, a nie idzie tego załatwić jak w cywilizowanym kraju, podobno w państwie prawa - dodał.

Rolnicy wskazywali, że znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, nie tylko finansowej. Nie tylko stracili pieniądze i muszą się teraz zastanawiać skąd wziąć środki na zakup nawozu, który dodatkowo zdrożał, ale - jak zaznaczyli - obecnie jest problem także z tym, by nawóz gdziekolwiek kupić. Jak tłumaczyli, większość firm informuje ich, że "nawozu nie ma, albo będzie później, tylko, że co nam po tym nawozie w kwietniu, kiedy my go musimy wysiać wcześniej, żeby mieć jakiekolwiek zbiory - inaczej znów czekają na straty".

"Państwo ma narzędzia, żeby z takiej firmy, która oszukała ściągnąć te pieniądze"

Lider AGROunii Michał Kołodziejczak podkreślił na konferencji prasowej, że "mamy do czynienia przede wszystkim z bardzo dużym przestępstwem, ja bym wręcz powiedział z zaplanowanym oszustwem, zrobionym z premedytacją".

Do samego końca, jeszcze w grudniu firma mówiła: wpłacajcie zaliczki, kiedy - z informacji, które otrzymaliśmy - wynika, że już przygotowywała wszystkie dokumenty, które są potrzebne do restrukturyzacji. Czyli wiedzieli, że za chwilę rozpoczną postępowanie restrukturyzacyjne, albo upadłościowe - a jeszcze chcieli wyciągnąć od ludzi pieniądze. Smaku dodaje całej sytuacji to, że kiedy była firma zakładana, ten człowiek miał majątek - dziś, z informacji, które posiadamy, cały majątek jest przepisany na członków rodziny i są zrobione rozdzielności majątkowe. To pokazuje, z jaką zimną krwią i premedytacją ten człowiek przygotował się do tego - wskazał.

Kołodziejczak zaznaczył, że "żeby dzisiaj rolnicy kupili ten sam nawóz, za który zapłacili wcześniej, muszą teraz wydać trzy razy więcej pieniędzy, bo nawóz podrożał trzykrotnie (...) Zostali oszukani przez człowieka, który czuje się dzisiaj bezkarnie, według mnie wszystko z premedytacją, z zimną krwią sobie zaplanował. Dziwi mnie w tym wszystkim bierność państwa. Ludzie, którzy chcą w Polsce kogoś oszukać, mogą to zaplanować według danego schematu, a państwo pozostaje bierne. Jeśli dzisiaj ta firma, syndyk, przedstawiciel, prawnik tej firmy mówi, że będą spłacać te pieniądze w ciągu kilku lat u rolników, to przy dzisiejszej inflacji, co te pieniądze będą znaczyły za chwilę? - dodał.

Kołodziejczaka dziwi też, że "rolnicy nie są ustawieni przez system prawny jako pierwsi w kolejce do odzyskania tych pieniędzy". Jeżeli ktoś zbankrutuje z powodu tych nawozów, za które zostało zapłacone - to nie będzie to bank, to nie będzie dystrybutor, tylko rolnicy dla których bardzo często te 15, 20, 50 czy nawet ponad 80 tys. zł jak tu w niektórych przypadkach, to być albo nie być w następnym sezonie - zaznaczył.

Lider AGROunii wskazał, że podobnych spraw, w których najbardziej poszkodowani zostają rolnicy jest więcej w całym kraju. My jako AGROunia mamy też jasny postulat, punkt programowy - powinien w Polsce działać fundusz stabilizacyjny, którym kieruje państwo. I w takim momencie państwo powinno zwrócić w pierwszej kolejności pieniądze rolnikom za ten nawóz. Państwo ma narzędzia, żeby z takiej firmy, która oszukała ściągnąć te pieniądze - mówił.

Dodał, że w Polsce "nie ma żadnego sytemu prawnego, sytemu pomocowego, który ma działać dla tych rolników - więc my mówimy: fundusz stabilizacyjny, który będzie wypłacał pieniądze rolnikom, producentom żywności. A państwo prowadzące nadzór nad tym funduszem, będzie ściągało pieniądze z takich - tu trzeba powiedzieć jasno - przestępców, oszustów, ludzi, którzy kradną, bo to są pieniądze skradzione" - zaznaczył Kołodziejczak.

Wskazał, że obecnie w Polsce "są takie luki w prawie, które potrafią zrobić krzywdę rolnikom, firmom, wszystkim. I jest to robione niestety zgodnie z prawem, bo prawo jest napisane dzisiaj pod tych, którzy chcą oszukać - i z tym się nie zgadzamy" - dodał.