"Prezydent Stanów Zjednoczonych okazuje się bardzo łatwym do manipulacji narcyzem. Wystarczy mu trochę podmaślić, a już tańczy tak, jak Rosjanie zagrają. Trump przyzwyczaił nas, że mówi różne rzeczy, czasem bardzo buńczuczne, a po godzinie o nich nie pamięta, wycofuje się czy zaprzecza" - ocenił potencjalny przełom w stosunkach amerykańsko-rosyjskich gość Radia RMF24 dr Witold Sokała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. "Dlatego wstrzymajmy się z otwieraniem szampana: poczekajmy, aż rakiety faktycznie będą na Ukrainie i w życie wejdą sankcje" - dodał ekspert.

REKLAMA

Nadchodzi przełom?

Na poniedziałek planowane jest wystąpienie Donalda Trumpa w sprawie wojny w Ukrainie. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział ogłoszenie pakietu wsparcia dla Ukrainy, w którym ma się znaleźć m.in. broń przeciwlotnicza.

Trump jest bardzo wkurzony na Putina. Jego deklaracja będzie bardzo agresywna - mówił republikański senator Lindsey Graham w rozmowie z portalem Axios. Amerykańska broń dla Ukrainy ma być jednak opłacona przez państwa europejskie. Trump zaznaczył, że dla USA będzie "to biznes".

Według Axios to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest pomysłodawcą finansowania broni przez kraje europejskie. Jak przekazała w poniedziałek PAP, amerykański przywódca miał to zaproponować podczas czerwcowego szczytu NATO w Hadze.

Pozycja Europy

Dr Witold Sokała ocenił w rozmowie na antenie internetowego Radia RMF24, że Europa w dużej części zrozumiała, iż "obrona Ukrainy jest w jej strategicznym interesie".

Nie chodzi o moralność, etykę czy prawo międzynarodowe, tylko o bardzo twarde interesy bezpieczeństwa, w skrócie - powstrzymywanie Rosji. W związku z tym Europa będzie gotowa wysupłać dodatkowe dolary na uzbrojenie dla Ukrainy. W końcu sama nie ma możliwości fizycznego dostarczania swojej broni i amunicji, ze względu na wieloletnie zaniedbania. Poza tym, w skali europejskich budżetów to nie jest kwota, która by je zrujnowała - wyjaśnił.

Ekspert zwrócił jednak uwagę na postawę Niemiec. W poniedziałek wydano oświadczenie, że Berlin nie przekaże Ukrainie systemów Patriot ani rakiet Taurus. Część środowisk europejskich nie chce drażnić Rosji i w tych kategoriach należy rozumieć tę decyzję dotyczącą rakiet Taurus. O ile alibi dotyczące systemów Patriot rzeczywiście ma sens, bo Niemcy mają ich mało, o tyle przy Taurusach nie mają żadnego uzasadnienia, poza tym, że nie chcą przekroczyć pewnej granicy. Rosja bardzo wyraźnie o niej mówiła i przestrzegała Niemców - ocenił.

"Rosjanie by im tego nie zapomnieli"

Ekspert podkreślił, odnosząc się do decyzji Niemców, że "ich biznes i politycy boją się, iż Rosjanie by im tego nie zapomnieli". Dlatego nie chcą drażnić Putina. Postawa Niemiec jest krótkowzroczna i Rosjanie, koniec końców, nie będą wdzięczni - mówił dr Witold Sokała.

Znacznie bardziej by ich wzmocniło pokazanie siły i determinacji. Ale do tego trzeba mieć pewne cechy charakteru, których bardzo brakuje u części niemieckich i pozostałych europejskich elit. Dlatego łatwiej będzie płacić, niż dostarczać broń. Stąd mój ostrożny optymizm co do szans powodzenia tego porozumienia na zasadzie: Amerykanie dostarczają broń, Europejczycy za nią płacą, a Ukraińcy strzelają - skonkludował ekspert.

Chiny beneficjentem wojny?

Rozmówca Michała Zielińskiego ocenił, że prezydent Trump oraz Amerykanie "dopiero teraz uświadomili sobie, że wojna w Ukrainie jest istotna również dla Chin - głównego, strategicznego przeciwnika Stanów Zjednoczonych".

W ostatnim czasie było kilka takich elementów, które wyraźnie to pokazały. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi w rozmowach z politykami europejskimi powiedział dość wyraźnie, że Chinom nie zależy na zakończeniu tej wojny. Z kolei sekretarz generalny NATO (Mark Rutte) jasno wskazał, że w razie konfliktu na Dalekim Wschodzie, np. o Tajwan, Chiny mogą skutecznie zażądać od Rosji dywersji w Europie. Chociażby w postaci ataku na któryś z krajów NATO - wyjaśnił dr Witold Sokała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, który był gościem internetowego Radia RMF24.

Opracowanie: Tadeusz Węsierski.