Lider Pucharu Świata w skokach narciarskich Kamil Stoch stanie dzisiaj przed szansą wygrania drugiego konkursu w Wiśle Malince. W sobotę Polak zdeklasował rywali: drugiego Austriaka Stefana Krafta wyprzedził o ponad 16 punktów! Dzięki temu zwycięstwu - drugiemu z rzędu, trzeciemu w sezonie i 18. w karierze - podwójny mistrz olimpijski z Soczi i triumfator niedawnego Turnieju Czterech Skoczni objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ. "To miłe włożyć koszulkę lidera. Podchodzę do tego jak do nagrody, na którą zapracowałem" - mówił Stoch po sobotniej wygranej.

REKLAMA

W pierwszym konkursie w Wiśle także inni podopieczni trenera Stefana Horngachera zaprezentowali dobrą dyspozycję: m.in. siódmy był Piotr Żyła, a dziewiąty Maciej Kot. Obaj plasują się także w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej PŚ: Kot jest piąty, a Żyła dziewiąty, więc dzisiaj - podobnie jak Stoch - są zwolnieni z udziału w trwających właśnie kwalifikacjach. O prawo startu w zawodach walczy w nich dziewięciu innych biało-czerwonych.

Po sobotnim konkursie Stoch przyznawał, że czuł się silny. W takim przekonaniu utwierdziły go dobre skoki treningowe w piątek, ale wtedy pojawiły się kłopoty z kolanem, które mu doskwierają od czasu startu w Lillehammer.

Miałem kłopoty z kolanem, ale to przewlekły uraz, który będzie mi doskwierał przez jakiś czas. To nic poważnego. Dziś nie czułem jednak żadnych dolegliwości i dlatego mogłem oddawać dobre skoki - wspomniał po zakończeniu sobotniej rywalizacji.

Jak podkreślił: Mam nadzieję, że nadal będę oddawał skoki na wysokim poziomie. Jak Bóg da, to będzie dobrze.

Równocześnie jednak świeżo upieczony lider PŚ starał się studzić emocje. Podkreślał, że poziom skoczków jest bardzo wysoki: Wielu skacze na najwyższym poziomie. Wystarczy trochę szczęścia, lepsza dyspozycja dnia i tabela może się zmienić.

Zadowolony ze swojego startu był siódmy Piotr Żyła. Skoki były bardzo dobre, na wysokim poziomie. Siódme miejsce to kolejna moja "10". Bajka! - skomentował.

Dziewiąty w konkursie Maciej Kot przyznał, że problemem był dla niego krótki rozbieg: większość zawodników starowała z 5. lub 4. belki. Z tak niskiego rozbiegu w ciężkich warunkach nie można sobie pozwolić na błąd. U mnie najazd z odbiciem były na dobrym poziomie. Tu wciąż mam rezerwę. Problemy pojawiły się w locie. W pierwszym skoku mocno mnie skrzywiło, co spowodowało wytracenie prędkości. W drugim skoku symetria była lepsza, ale nie poradziłem sobie w mieszanych warunkach. Jutro muszę to poprawić - analizował.

Jan Ziobro zajął w sobotnim konkursie 19. miejsce, tuż za nim uplasował się Stefan Hula, a Dawid Kubacki był 21.

Prezes PZN Apoloniusz Tajner podkreślał po zawodach, że Stoch, który jest pierwszym Polakiem triumfującym w Wiśle, "odczarował Wisłę".

Oczekujemy od niego, aby trafiał w próg. Dziś to zrobił dwukrotnie. Już w Bischofshofen na Turnieju Czterech Skoczni trenerzy mówili, że gdy on zacznie trafiać w próg, to będzie niepokonany. Dziś się to potwierdziło. W pierwszym skoku wypracował sobie lekką przewagę, w drugim - w trudnych warunkach - poradził sobie i swobodnie wygrał - podkreślał Tajner.

Zwrócił uwagę, że czołowej "10" konkursu znaleźli się również Piotr Żyła i Maciej Kot. Myślę, że Piotrek skacze w tej chwili optymalnie dla siebie, ale Maciej ma jeszcze rezerwy - ocenił szef PZN.

Dzisiaj na lepszy rezultat niż w sobotę liczyć będzie zapewne Austriak Gregor Schlierenzauer, który po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił do rywalizacji. Zwycięzca 53 konkursów Pucharu Świata był w sobotę 31.

(e)