W Parlamencie Europejski w Brukseli odbyła się debata na temat oceny wyników zakończonego we wtorek szczytu UE. To były twarde negocjacje - mówił szef Rady Europejskiej Charles Michel. Potwierdził też, że w przyjętym przez unijny szczyt budżecie i Funduszu Odbudowy istnieje mechanizm uzależniający wydanie pieniędzy od przestrzegania zasad praworządności.

REKLAMA


Szef Rady Europejskiej Charles Michel przyznał w Parlamencie Europejskim, że kwestia praworządności nie jest ostatecznie rozwiązana oraz że szefowie państw i rządów będą wracać do tego tematu. Zapowiedział, że będzie pilnował, by temat ten był w centrum debaty.

Po raz pierwszy w ten weekend mieliśmy bardzo długą debatę, siedliśmy przy stole: 27 szefów państw i rządów, patrzyliśmy sobie w oczy i rozmawialiśmy o praworządności. To jest wartość. Może to nie jest końcowy moment, ale pokonaliśmy ważny etap - powiedział europosłom Michel.

Jak zaznaczył, cieszy się, że przedstawia w PE "związek, warunkowość pomiędzy kwestiami finansowymi a kwestiami praworządności".

Każdy musi odegrać swoją rolę: KE, PE, Rada Europejska - również w ramach swoich obowiązków, gdy trzeba mówić o kierunkach politycznych. Od tej debaty nie uciekniemy. Trzeba będzie wracać do tego tematu regularnie. Przypilnuję, żeby ten główny, podstawowy, najważniejszy (temat) w Europie pozostawiał w centrum demokratycznej debaty - oświadczył.

Eurodeputowani o postawie Morawieckiego i Orbana: Chcą „mieć ciastko i zjeść ciastko”

Szefowie największych frakcji politycznych domagali się wzmocnienia zapisów o uwarunkowaniu budżetu Unii Europejskiej od praworządności - donosi z Brukseli przysłuchująca się debacie w Parlamencie Europejskim korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginion.

Przewodniczący chadeków, czyli Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber ubolewał, że prezydent Emmanuel Macron mówi, że unijne środki będą uwarunkowane praworządnością a inni - chodzi o premierów Polski i Węgier - wrócili do siebie i przekonują, że takiej warunkowości nie ma.

Szef Zielonych Philippe Lamberts wprost powiedział, że Mateusz Morawiecki i Viktor Orban chcą "mieć ciastko i zjeść ciastko", czyli chcą unijnych pieniędzy ale bez obowiązku przestrzegania praworządności.

Przywódca Liberałów Dacian Ciols zapowiedział, że jego frakcja nie poprze budżetu, jeżeli nie będzie jasnego uwarunkowania unijnych środków od praworządności. Powiedział, że musi mieć pewność, iż unijne pieniądze nie będą służyć politykom, którzy odwracają się od państwa prawa.

Eurodeputowani PiS nie podtrzymywali już tezy z wtorku, którą wygłosił premier Mateusz Morawiecki, że powiązania "pieniądze za praworządność" w ogóle nie ma. Wyrażali natomiast obawy, czy będzie sprawiedliwe traktowanie.

My się nie boimy kwestii praworządności, ale boimy się fałszywych, niedobrych sędziów - mówił naszej dziennikarce eurodeputowany Bogdan Rzońca.


Co ustalono na szczycie w Brukseli

Przypomnijmy, we wtorek wczesnym rankiem, po czterech dniach trudnych negocjacji szefowie państw i rządów krajów Unii Europejskiej zawarli porozumienie ws. budżetu UE na lata 2021-27 oraz Europejskiego Instrumentu na Rzecz Odbudowy.

Wartość unijnego budżetu sięgnie 1,074 bln euro. Fundusz Odbudowy, który ma pomóc państwom członkowskim przezwyciężyć kryzys gospodarczy, spowodowany przez pandemię koronawirusa, opiewać będzie natomiast na 750 mld euro: złoży się na tę kwotę 390 mld euro w formie bezzwrotnych grantów i 360 mld euro w formie pożyczek.

Z całej tej puli - budżetu UE i Funduszu Odbudowy - Polska uzyska w sumie 160 mld euro. To gigantyczne pieniądze: nasz kraj jest jednym z największych beneficjentów unijnego budżetu.

Co istotne, w porozumieniu zapisano mechanizm uzależniający wypłatę unijnych pieniędzy od przestrzegania przez kraj członkowski zasad praworządności.

Ustalono również, że zamrożenie lub odebranie krajowi funduszy proponować będzie Komisja Europejska, a ostateczna decyzja zapadać będzie w głosowaniu w Radzie Unii Europejskiej większością głosów - nie na zasadzie jednomyślności, czego chciał np. premier Węgier Viktor Orban.