Elektroniczny „odchudzający widelec” stworzyli francuscy specjaliści. Zamierzają go najpierw wylansować w USA, by nauczyć Amerykanów, jak jeść wolniej. Później ma być dostępny w Europie, gdzie ludzie również coraz częściej mają problemy z otyłością.

REKLAMA

"Szczęśliwy Widelec", bo tak nazywa się to urządzenie, posiada specjalne czujniki. Jeśli właściciel wynalazku je zbyt szybko - podnosi widelec do ust dwa razy w ciągu 10 sekund - wszczyna alarm; zaczyna wibrować. Jeżeli prędkość spożywania posiłku jest zdecydowanie za duża, zapala się również alarmowe czerwone światełko "Stop", które nakazuje właścicielowi zrobienie krótkiej przerwy. Do delektowania się obiadem lub kolacją można powrócić dopiero, kiedy zapali się zielone światełko "Go". Autorzy wynalazku podkreślają, że mózg człowieka potrzebuje aż 20 minut, by zdać sobie sprawę, że organizm dostał już wystarczającą dawkę kalorii. Jedząc za szybko - jemy za dużo i tyjemy.

Elektroniczny sztuciec - prezentowany na rozpoczynających się w Las Vegas w USA sławnych międzynarodowych targach elektronicznych "Consumer Electronic Show" - może też przesyłać statystyki dotyczące szybkości i częstotliwości spożywania posiłków do smartfonów, tabletów i komputerów. Wszystko po to, by ułatwić osobom odchudzającym się skorygowanie niekorzystnych przyzwyczajeń.

"Odchudzający widelec" funkcjonuje dzięki małemu akumulatorowi, który wystarczy naładować raz na dwa tygodnie. Jedyny problem, to cena. Urządzenie to będzie kosztowało aż 99 dolarów. Główny wynalazca - Jacques Lepine - sugeruje jednak, że cena nie jest wygórowana biorąc pod uwagę korzyści dla zdrowia. Wielu ludzi notorycznie zapomina bowiem o wolnym jedzeniu i poprawnym przeżuwaniu pokarmu, co powoduje również wzdęcia i inne kłopoty związane z trawieniem. Lepine twierdzi, że sam zawsze jadł zbyt szybko - mimo upomnień mamy, babci, a później żony - i cierpiał z tego powodu na różne dolegliwości.