Przesłuchania przed sądem ponad 18 tysięcy świadków chce obrona Marcina P. - byłego prezesa Amber Gold, który stoi za największym oszustwem finansowym ostatnich lat. Wniosek w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Na razie nie wiadomo, czy zostanie zrealizowany. Przesłuchanie w trakcie procesu tak wielu świadków może doprowadzić do jego paraliżu.

REKLAMA

Chodzi głównie o zeznania wszystkich pokrzywdzonych, czyli oszukanych przez parabank. To kilkanaście tysięcy osób z całej Polski. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak zorganizowane miałyby być takie przesłuchania.

Ten wniosek dowodowy, jak każdy inny, zostanie w odpowiednim czasie rozpoznany przez sąd w składzie orzekającym w tej sprawie. Dopuszczenie dowodu będzie zależało od decyzji sądu - poinformował sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. Zaznaczył, że decyzja dotycząca przyjęcia lub odrzucenia poszczególnych wniosków dowodowych zapadnie najpewniej już w trakcie procesu.

Obrońca Marcina P. zapewnił w rozmowie z reporterem RMF FM Kubą Kaługą, że jego wniosek nie ma na celu paraliżowania procesu i pracy sądu. Adwokat Michał Komorowski tłumaczył, że aby uniknąć takiej sytuacji, celowo składa wniosek przed rozpoczęciem całego procesu, a nie w jego trakcie. Jak zaznaczył, ma to zapewnić także prawo do obrony Marcina P.

Prokuratura w toku postępowania przygotowawczego przesłuchała ponad 18 tysięcy osób. W akcie oskarżenia zawnioskowano o przesłuchanie jedynie kilkuset z nich. My nie wiemy, jakie jest kryterium doboru tych pokrzywdzonych i dlaczego zeznania niektórych mają być uznane za mające większe znaczenie dla sprawy. Dlaczego ten dobór jest dokonany w taki, a nie inny sposób. Te same pytania, w mojej ocenie, powinny być zadane wszystkim pokrzywdzonym. I wszyscy powinni na nie odpowiedzieć przed sądem. Zgodnie z zasadą bezpośredniości - podkreślił Komorowski. Jego zdaniem, w innym przypadku naruszone mogą zostać prawa stron procesu. Tempo postępowania nie może decydować o tym, czy prawo do obrony oskarżonego zostało zachowane i czy prawo do równorzędnego udziału stron w procesie jest realizowane - tłumaczył.

Wciąż nie wiadomo, kiedy ruszy rozprawa Marcina P. i jego żony Katarzyny P. Choć akt oskarżenia trafił do gdańskiego sądu w czerwcu, to wciąż nie został wyznaczony termin rozpoczęcia procesu. Poprzedzić ma go posiedzenie organizacyjne, na którym sąd będzie planował dalsze działania w tej sprawie. Terminu takiego posiedzenia również jednak jeszcze nie ma.

(edbie)