Izrael dostał to, czego chciał: Stany Zjednoczone weszły do konfliktu z Iranem, gdy w nocy w soboty na niedzielę amerykańskie bombowce zrzuciły ładunki na trzy główne obiekty programu nuklearnego Iranu. Głos w sprawie zabrał premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Ameryka zrobiła to, czego żaden inny kraj na Ziemi nie mógł zrobić - powiedział w orędziu premier Izraela Benjamin Netanjahu. Podziękował Donaldowi Trumpowi za zbombardowanie irańskich obiektów atomowych, twierdząc, że jest to "punkt zwrotny w historii".
"Pamiętacie, że od początku operacji obiecałem wam, że irańskie obiekty nuklearne zostaną zniszczone, w taki czy inny sposób. Ta obietnica została dotrzymana. Niedawno, w pełnej koordynacji między mną a prezydentem Trumpem oraz w pełnej koordynacji operacyjnej między Siłami Obronnymi Izraela a armią Stanów Zjednoczonych, Stany Zjednoczone zaatakowały trzy irańskie obiekty nuklearne: Fordo, Natanz i Isfahan" - głosi oświadczenie premiera.
Netanjahu zaznaczył, że Amerykanie ściśle współpracują z siłami izraelskimi, w tym z Mosadem.
"Zaraz po zakończeniu operacji zadzwonił do mnie prezydent Trump. Odbyliśmy bardzo ciepłą, bardzo wzruszającą rozmowę. Pogratulował mi, pogratulował naszej armii i pogratulował naszemu narodowi. A ja pogratulowałem mu, pilotom ze Stanów Zjednoczonych i narodowi amerykańskiemu" - mówił szef izraelskiego rządu.
"Stoimy razem, walczymy razem i z pomocą Boga - wygrywamy razem" - zakończył przemówienie Benjamin Netanjahu.
W nocy polskiego czasu siły powietrzne USA zbombardowały irańskie obiekty nuklearne w Natanz, Fordo i Isfahanie. Ataku dokonano za pomocą bombowców strategicznych B-2. Atak otwiera nowy rozdział w eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Od 13 czerwca, gdy Izrael przeprowadził pierwsze ataki na obiekty w Iranie, trwały zabiegi, by skłonić administrację USA do włączenia kraju do wojny.