Jeśli przemysł naftowy ponosi straty na sprzedaży ropy naftowej, nie można mówić, że załamanie nadchodzi - ono już nadeszło. Tak jest w Rosji, gdzie niektórym przedsiębiorstwom przestała się opłacać produkcja ropy naftowej z powodu rabatów oferowanych nabywcom w Chinach i Indiach.

REKLAMA

Zachodnie sankcje wobec Rosji sprawiły, że tamtejsze firmy z branży naftowej zaczęły sprzedawać ropę naftową Urals nabywcom w Chinach i Indiach w promocyjnej cenie - informuje Reuters, powołując się na analityków i źródła branżowe.

Wspomniane zniżki sięgnęły w grudniu 20-30 dolarów za baryłkę poniżej ceny ropy naftowej Brent (oscylującej w granicach 61 dolarów za baryłkę), wydobywanej głównie na Morzu Północnym Większe zniżki doprowadziły do erozji marż, wpędzając niektórych rosyjskich producentów "czarnego złota" w straty.

W rezultacie rosyjski przemysł naftowy stoi na krawędzi rentowności.

Niektóre projekty naftowe są rzeczywiście na minusie, między innymi ze względu na złożoność procesu wydobywczego - powiedział, cytowany przez Reutersa, ekonomista Kiriłł Bachtin z BCS World of Investments.

Mimo to, wiele przedsiębiorstw utrzymuje rentowność dzięki ulgom podatkowym - informuje Reuters.

Ulgi podatkowe pomagają rosyjskim producentom

Analitycy twierdzą, że preferencyjne stawki podatku od wydobycia kopalin (MET) mają kluczowe znaczenie dla utrzymania rentowności. Reuters szacuje, że ponad połowa rosyjskich producentów ropy naftowej kwalifikuje się do zerowych lub obniżonych stawek MET, co pomaga im pokryć koszty i sfinansować rozwój.

Z wyliczeń Reutersa wynika, że około 20 proc. przedsiębiorstw nie płaci podatku od wydobycia kopalin, osiągając zysk handlowy w wysokości 20 dolarów za baryłkę, nawet przy obecnych cenach ropy naftowej Urals. Kolejnych 30 proc. przedsiębiorstw korzysta ze stawek preferencyjnych, również notując zyski.

Problem mają jednak producenci płacący pełne stawki MET, borykający się z kosztowną i skomplikowaną produkcją, bowiem generują oni straty w wysokości do 5 dolarów na każdej sprzedanej baryłce.

Kiriłł Bachtin twierdzi, że rosyjski przemysł naftowy utrzymuje pozytywny trend. Jednak jak zauważa niezależny rosyjski portal The Moscow Times, marża zysku jest znikoma.

Przy cenach ropy naftowej Urals oscylujących w granicach 40 dolarów za baryłkę, około 65 proc. (26 dolarów) idzie na podatki, do 4 dolarów - na koszty odwiertu, a do 7 dolarów - na transport. Pozostają więc tylko 3 dolary na pokrycie kosztów inwestycyjnych - chodzi o przyszłą produkcję, wiercenia i utrzymanie złoża.

Przemysł naftowy popada w kryzys

Craig Kennedy, ekspert z Davis Center for Russian and Eurasian Studies Uniwersytetu Harvarda, mówi, cytowany przez "The Washington Post", że rosyjski przemysł naftowy, już dotknięty sankcjami, stopniowo popada w kryzys. Potwierdzają to liczby.

"The Moscow Times" podkreśla, że w pierwszej połowie 2025 r. zysku Rosnieftu spadły trzykrotnie, Łukoilu o połowę, Gazprom Nieftu o 54 proc., a Surgutnieftiegaz stał się nierentowny, tracąc 454 mld rubli w ciągu sześciu miesięcy. Dochody budżetu z ropy naftowej i gazu za okres styczeń-listopad spadły o 21 proc., a w grudniu, według obliczeń Reutersa, będą najniższe od sierpnia 2020 roku.

Analitycy przewidują, że kryzys nasili się na początku 2026 roku. Na Kremlu mają więc spory ból głowy.