Chociaż od powodzi na Dolnym Śląsku minęło już blisko 11 miesięcy, Most Żelazny w centrum Kłodzka wciąż nie został naprawiony. Chodniki są wyłączone z użytkowania, a piesi muszą chodzić jezdnią.
Rozumiemy, że procedury są nieuniknione i konieczne, ale to trwa za długo - zaalarmowali reporterkę RMF FM Martynę Czerwińską mieszkańcy Kłodzka w woj. dolnośląskim.
Chodzi o Most Żelazny w centrum miasta. Zabytkowa, stalowa przeprawa łączy Wyspę Piasek z częścią staromiejską Kłodzka. Korzysta z niej mnóstwo turystów. Od czasu ubiegłorocznej powodzi nie może doczekać się jednak remontu. Naprawione zostały uszkodzone przez wodę barierki, ale chodniki po obu stronach mostu wciąż są zamknięte.
Musimy chodzić środkiem jezdni. Wydaje mi się to niedorzeczne, bo od powodzi minął blisko rok, a naprawa chodników nie jest jakąś potężną inwestycją, na którą musielibyśmy tyle czekać. Proszę zobaczyć, zejścia z mostu wciąż wywrócone do góry nogami, to się nie mieści w głowie. Obok mostu droga pełna kamieni i kurzu. Naprawdę to zajmuje tyle czasu? To są rzeczy, które powinny zostać zrobione od ręki, dla naszego bezpieczeństwa i komfortu. Żyjemy z turystyki, chcemy się dobrze prezentować, żeby ludzie się od nas nie odwrócili. Władza wiele obiecuje, pieniądze niby płyną, ale my chcemy widzieć efekty tych środków - mówi pan Stanisław, który w Kłodzku mieszka od 60 lat.
Pieniądze na remont Mostu Żelaznego zostały już przekazane samorządowi w kwietniu. To 2 miliony złotych. Co zatem hamuje start prac? Jak ustaliła reporterka RMF FM - przepisy.
Przeprawa pochodzi z XIX wieku, jest wpisana na listę zabytków, a to oznacza, że na wszystkie prace musi się zgodzić Wojewódzki Konserwator Zabytków. Burmistrz Michał Piszko wystąpił już o pozwolenie na budowę. Po wakacjach powinien ruszyć przetarg na wykonanie prac, a sam remont - jesienią.
Nie możemy przeskoczyć niektórych przepisów. To publiczne pieniądze, każda złotówka musi być rozliczona. Procedury po powodzi zostały uproszczone, ale mimo to niektóre procesy trwają miesiącami. Musimy uzbroić się w cierpliwość - tłumaczy RMF FM wojewoda dolnośląska Anna Żabska.
Według pani Jadwigi, mieszkanki Kłodzka, po powodzi w 1997 roku zapał do odbudowy miasta był większy, a tym razem entuzjazm opadł.
Wszyscy boimy się, że to znowu wróci, ludzie są załamani, niektórzy zamykają biznesy albo przenoszą je w inne miejsca, wyżej. Proszę rozejrzeć się, ile punktów po roku wciąż ma obłocone szyby. Ci ludzie się poddali - mówi RMF FM.
Do tej pory na odbudowę i pomoc mieszkańcom po powodzi państwo wydało z różnych źródeł już 8 miliardów złotych. Przywrócenie normalności może jednak potrwać wiele lat.