Dawid Kubacki zajął w Innsbrucku drugie miejsce w trzecim konkursie narciarskiego Turnieju Czterech Skoczni i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej zawodów. "Dawid wie, czego chce i jest w formie" - powiedział Adam Małysz.

REKLAMA

Przed ostatnim konkursem Turnieju Czterech Skoczni, który odbędzie się w poniedziałek w austriackim Bischofshofen, Kubacki wyprzedza Norwega Mariusa Lindvika o 9,1 pkt oraz o ponad 13 pkt Niemca Karla Geigera i Japończyka Ryoyu Kobayashiego.

Dawid jest bardzo silnym zawodnikiem. On wie czego chce, jest w formie. O jego sile doskonale świadczy fakt, że choć trochę zepsuł drugi skok, to i tak stanął na podium. Myślę, że czeka go walka przede wszystkim z Lindvikiem, ale straty Geigera i Kobayashiego też nie są duże - ocenił Adam Małysz, który jest dyrektorem ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN.

W poprzednim sezonie w imprezie triumfował Kobayashi. To właśnie on był liderem na półmetku obecnej edycji. W sobotę zajął jednak dopiero 14. miejsce. Kobayashi nie jest w takiej stabilnej formie jak rok temu. Skacze dobrze, ale popełnia błędy. Jego skoki nie są tak płynne jak w poprzednim sezonie. Można więc z nim wygrywać - uważa Małysz.

Kubacki ma szansę zostać trzecim - po Małyszu i Kamilu Stochu - reprezentantem Polski na liście zwycięzców tej prestiżowej imprezy, mimo że do tej pory nie wygrał żadnego konkursu. W dwóch pierwszych - w Oberstdorfie i w Garmisch-Partenkirchen - plasował się na trzecim miejscu.


Zawodnik na pewno nie kalkuluje, nie sprawdza zaraz po konkursie jaka jest sytuacja w klasyfikacji. To wszystko i tak jednak w jakiś sposób do niego dochodzi. Tak samo jak siadając na belce nie wie ile skoczył zawodnik przed nim, ale jeśli na trybunach była wrzawa, to ma świadomość, że spisał się dobrze. Trzeba być skoncentrowanym do samego końca - przestrzega Małysz.

Przed zawodami w Bischofshofen Kubacki jest w dobrej sytuacji także z powodu znajdującej się tam skoczni. Jest on bowiem aktualnym rekordzistą obiektu imienia Paula Ausserleitnera. Rok temu w kwalifikacjach uzyskał 145 m, a w konkursie musiał uznać wyższość jedynie będącego wówczas w rewelacyjnej formie Kobayashiego.

Skocznia będzie atutem Dawida. W końcu jest jej rekordzistą i lubi na niej skakać. Jak jest się w formie, to skocznia może jeszcze tylko pomóc, a nie przeszkodzić. Namieszać może jednak wiatr. Norwegowie są lotnikami i jeśli wiatr będzie wiał pod narty, to Lindvikowi będzie łatwiej. Mam nadzieję, że będzie wiał z tylu, albo w ogóle - przyznał Małysz.

Poniedziałkowy konkurs rozpocznie się o godzinie 17.15. Niedzielne kwalifikacje zaplanowano natomiast na 16.30.