Lekarz Michaela Jacksona wraca do pracy w klinice w Houston. Conradowi Murrayowi grożą zarzuty nieumyślnego zabójstwa króla popu. Prokuratorzy stwierdzili, że Jackson zmarł z powodu zażycia zbyt dużej dawki propofolu, silnego leku znieczulającego.

REKLAMA

Od czasu śmierci Michaela Jacksona Conrad Murray – jak podkreśla jego adwokat – nie mógł zarabiać na życie, a ponosi ogromne koszty prawne. Nie wie też czy z powodu długów będzie w stanie utrzymać rodzinę i zatrzymać dom.

Murray pracował w klinice do kwietnia, kiedy to otrzymał propozycję lukratywnego kontraktu jako osobisty lekarz gwiazdora. Miał on opiewać na 150 tys. dolarów za miesiąc. Jednak pełnomocnik Murraya twierdzi, że lekarz nie otrzymał wynagrodzenia. Co więcej – jak zaznaczył – jego klient nie miał dochodów przez siedem miesięcy.

Niewykluczone, że po tej deklaracji prokuratura w Los Angeles przyśpieszy swoje działania i postawi mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009 w swojej rezydencji w Los Angeles. Feralnej nocy jego osobisty lekarz podał mu przed snem partię silnych środków znieczulających. To one były bezpośrednią przyczyną śmierci piosenkarza. Gwiazdor miał 50 lat.