Jestem wdzięczna władzom w Polsce, które zbudziły się w środku nocy i bardzo szybko podejmowały decyzje. Nie wykluczam, że pobiegnę pod polską flagą - mówi w sobotniej „Rzeczpospolitej” białoruska sprinterka Kryscina Cimanouska.

REKLAMA

"W Tokio zastanawiała się pani nad wyjazdem z Japonii do Niemiec lub Austrii. Podawała to agencja Reuters. Tak było?" - zapytali białoruską sprinterkę dziennikarze "Rzeczpospolitej".

Myślałam o Austrii, ponieważ mam tam trenera. Pracujemy z nim od dwóch lat. To się działo w nocy, wysłaliśmy listy z prośbami o pomoc do kilku krajów, w tym również do Polski. Polska odezwała się najszybciej ze wszystkich i zaproponowała pomoc. Skontaktowałam się z rodzicami i dopytywałam, gdzie mam lecieć. Rodzice powiedzieli, że lepiej wybrać Polskę, bo blisko Białorusi i mogą tu do mnie przyjechać. Podobała mi się Polska, byliśmy tu wielokrotnie na zawodach. Przyjechałam też w podróż poślubną z mężem. Możliwe, że ciągnęło mnie akurat do Polski, stąd mój wybór - powiedziała Kryscina Cimanouska.

Sprinterka przyznała, że "Czesi również proponowali wsparcie", ale to Polska zareagowała najszybciej.

Cimanouska zapewniła na łamach gazety, że planuje kontynuować sportową karierę i ma nadzieję, że będzie mogła to zrobić w Polsce. Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oferuje pomoc i ma złożyć mi w przyszłym tygodniu konkretne propozycje. Decyzję podejmę samodzielnie, ale jeżeli będą w stanie mi pomoc, będę bardzo wdzięczna. Jestem bardzo wdzięczna polskiemu MSZ, które pomogło mi tu dotrzeć z Tokio i zadbało o moje bezpieczeństwo. Jestem wdzięczna władzom w Polsce, które zbudziły się w środku nocy i bardzo szybko podejmowały decyzje. Bardzo szybko wydały wizę humanitarną i pozwoliły zostać na dwa dni na terenie ambasady. Polscy konsule towarzyszyli mi w podróży - powiedziała sprinterka.

Na pytanie, czy pobiegłaby pod polską flagą, odpowiedziała: "Nie wykluczam tego. Jeżeli to tylko będzie możliwe".

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zarembiuk o sprawie białoruskiej olimpijki: Znowu jest skandal na cały świat. Jednak za ten skandal wyłączną winę ponosi Łukaszenka

Olimpijce mogłoby grozić więzienie

W niedzielę białoruska biegaczka poinformowała, że w związku z krytyką działań władz sportowych swojego kraju, została odsunięta od udziału w igrzyskach olimpijskich w Tokio, a funkcjonariusze próbowali ją zmusić do wylotu na Białoruś przez Stambuł. Zgłosiła się na policję na lotnisku i w efekcie nie wyleciała z Tokio.

W poniedziałek Cimanouska otrzymała w ambasadzie RP polską wizę humanitarną. Polscy dyplomaci zaoferowali jej opiekę i pomoc w podróży do Polski.

Kilkanaście minut po godz. 20 w środę na warszawskim lotnisku Chopina wylądował samolot z Krysciną Cimanouską na pokładzie. Sama Cimanouska stwierdziła, że chciałaby wrócić do wolnej Białorusi, której nie zdradziła. Mówiła, że teraz czuje się bezpiecznie, ale powrót do kraju w tym momencie mógłby dla niej oznaczać więzienie.

Wcześniej Piotr Müller na konferencji prasowej poinformował, że Polska "równolegle" przyznała wizę humanitarną mężowi Cimanouskiej.