Kamil Stoch, dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi i zdobywca Kryształowej Kuli, został hucznie powitany w swojej rodzinnej miejscowości - w Zębie. Najlepszy polski skoczek nie krył radości. "I chociaż zdecydowanie wolę występować na skoczni niż w roli celebryty czy przysłowiowego misia z Krupówek, to jest to miłe i potrzebne, bo m.in. w ten sposób można podziękować wszystkim, którzy nam kibicują. Nie spodziewałem się aż takiego dużego spotkania, ale to jest naprawdę fajne" - powiedział Stoch.

REKLAMA

Podhalańscy olimpijczycy z Soczi ze Stochem oraz jego rodzicami Krystyną i Bronisławem na czele przejechali przez wieś ośmioma landami i trzema góralskimi fasiągami poprzedzani przez ponad czterdziestoosobową banderię konną, a towarzyszyły im oklaski i okrzyki kilku tysięcy kibiców. Na pochodzącej z Sanoka a trenującej w LKS Poroniec Poronin panczenistce Katarzynie Bachledzie-Curuś duże wrażenie zrobiła - jak to określiła - prawdziwa góralska gościnność. To było szalenie miłe, a zaskoczyła mnie zwłaszcza wielka liczba koni. Należą się więc z mojej strony ogromne podziękowania dla tych, którzy dla nas to powitanie zorganizowali - podkreśliła srebrna medalistka z Soczi w drużynie.

Stoch zapytany, kiedy wykorzysta otrzymane podczas powitania prezenty, czyli kamień węgielny pod budowę nowego domu w Zębie oraz sosrąb (główna belka w stropie drewnianym biegnąca w kierunku poprzecznym do pozostałych belek - przyp. red.), odpowiedział, że jeszcze nie wie. Ponieważ niektóre procedury trwają długo, a inne jeszcze dłużej, ale na pewno oba dary znajdą właściwe miejsce w naszym domu - zaznaczył.

Kolejne pytanie dotyczyło reakcji na informację, że trener Łukasz Kruczek będzie w dalszym ciągu pracował z kadrą. Super, że pozostanie - skwitował Stoch. Cieszę się, bo uważam, że działania sztabu z Łukaszem na czele są świetne, a przed nami jeszcze pewnie z dwa lata takiej dogłębnej pracy, żeby było jeszcze lepiej. Jak coś dobrze funkcjonuje, to po prostu nie należy tego zmieniać - dodał.

/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM
/ Maciej Pałahicki (RMF FM) / RMF FM

Tego samego zdania był Jan Ziobro. Gdyby nie było takiego sztabu, jaki jest w tej chwili, to nie byłoby nas tu dzisiaj - stwierdził krótko skoczek ze Spytkowic. Mieszkający w Nowym Targu Dawid Kubacki uzupełnił: Efekty są bardzo dobre, więc trzeba nam po prostu pozwolić dalej tak pracować, jak do tej pory.

Studia, spotkania i odpoczynek

Dziennikarze pytali także o najbliższe plany. Studia, roztrenowanie, spotkania m.in. wynikające z umów sponsorskich a potem niesprecyzowany jeszcze odpoczynek - zgodnie odpowiedzieli skoczkowie. Stoch dodał ze śmiechem, że studia już skończył, ale za to żona, która jest jednocześnie jego menadżerem, "załatwiła" mu większą liczbę spotkań.

Bachleda-Curuś natomiast podkreśliła, że potrzebuje teraz sporej dawki odpoczynku. Te ostatnie dwa lata były dla mnie niezwykle intensywne. Wróciłam po urlopie macierzyńskim, więc to co się ostatnio działo przypominało przysłowiową kolejkę górską, więc muszę znaleźć czas dla siebie, chociażby na podreperowanie zdrowia - wyjaśniła.

(MRod)