Premier Japonii nakazał operatorowi siłowni Fukushima I, która ucierpiała dwa lata temu z powodu fali tsunami, demontaż wszystkich reaktorów. Shinzo Abe polecił też firmie TEPCO rozwiązanie do końca marca przyszłego roku problemu wycieków skażonej wody z elektrowni.

REKLAMA

Instrukcja szefa rządu Japonii dotyczyła reaktorów nr 5 i 6. Pozostałe cztery reaktory Fukushimy już wcześniej przewidziano do likwidacji; w trzech z nich doszło do stopienia rdzeni. Do reaktorów wpompowuje się teraz wodę, żeby je schłodzić. Problemem jest bezpieczne składowanie skażonej wody. Wielokrotnie dochodziło do wycieków ze zbiorników, w których jest magazynowana tymczasowo.

Według agencji Kyodo szef TEPCO Naomi Hirose poinformował premiera, że decyzje w sprawie postępowania z reaktorami nr 5 i 6 zostaną podjęte w ciągu roku.

Szacuje się, że likwidacja skażenia radioaktywnego w rejonie Fukushimy potrwa ponad 40 lat i będzie kosztowała kilkanaście miliardów dolarów.

Rząd Japonii zapowiedział już, że zaangażuje się w usuwanie skutków katastrofy w Fukushimie; niezbędne przedsięwzięcia mają być finansowane z budżetu państwa. Minister gospodarki Toshimitsu Motegi poinformował na początku września, że będą to "dziesiątki miliardów" jenów. Media japońskie mówią o 50 miliardach jenów, czyli o ponad 500 milionach USD.

Po katastrofie w Fukushimie wyłączono w Japonii wszystkie reaktory energetyczne. Później ponownie uruchomiono tylko dwa z 50, ale obecnie znów wszystkie są wyłączone; trwa sprawdzanie zabezpieczeń i modernizacja. Opracowania długofalowego rządowego planu działania w dziedzinie energetyki oczekuje się pod koniec roku.

Przed Fukushimą deklarowanym przez władze celem było zwiększenie udziału energetyki jądrowej w bilansie energetycznym kraju z 30 proc. do 50 proc. Po tragicznej katastrofie z marca 2011 pojawiła się perspektywa całkowitego odejścia Japonii od energii atomu, ale premier Abe odciął się od takich planów. Eksperci nie wykluczają, że elektrownie atomowe będą dostarczać 20-25 proc. energii elektrycznej zużywanej w Japonii. Podkreśla się, że bez elektrowni atomowych gospodarka japońska nie byłaby w stanie przetrwać. Rząd będzie też musiał zdecydować, czy budować nowe elektrownie atomowe.