Patrząc na niego, jako na sportowca, trzeba powiedzieć, że jest mistrzem Polski. Patrząc pozasportowo – jest człowiekiem, który odpowiada za to, by samoloty bezpiecznie startowały, lądowały i nie znalazły się na kursie kolizyjnym z innymi maszynami. Jan Kozakiewicz jest jednym z reprezentantów Polski w pływaniu. Dziś złoży ślubowanie olimpijskie. Paweł Pawłowski z redakcji sportowej RMF FM pytał go nie tylko o pływanie, ale też o latanie i grę w teatrze improwizacji.

REKLAMA

Paweł Pawłowski RMF FM: Jakie emocje towarzyszą ci w związku ze ślubowaniem olimpijskim?

Jan Kozakiewicz: Dopiero powoli do mnie to dociera, że będę leciał na igrzyska. To impreza sportowa, która dzieje się od tysięcy lat i ja będę miał przyjemność brać w niej udział. To groteskowo piękne. Im bliżej, tym emocje większe.

Nie będą to normalne igrzyska. Musicie sprostać wymaganiom związanym z obostrzeniami pandemicznymi.

W ciągu kilku dni musimy zrobić dwa testy jeszcze w Polsce. Sami Japończycy jeszcze nie wiedzą, ile będziemy mieli testów na miejscu. Wiadomo, że po przylocie będą przynajmniej dwa testy, ale czy później będą testy co dwa czy co trzy dni, a może nawet codziennie, to wszystko się jeszcze okaże. Obostrzeń jest bardzo dużo, ale my nie mamy tu nic do powiedzenia. To Japończycy organizują igrzyska. A my cieszymy się, że i tak te igrzyska się odbywają. To już duży plus. Czy obostrzenia będą przeszkadzać? Mam nadzieję, że nie. Oczywiście brak publiczności na pewno będzie irytujący. Dużo osób pyta, czy pod wodą słychać doping. Owszem, słychać. Nawet jeśli zawodnikowi zdarzy się nie słyszeć, to i tak da się odczuć tę moc, która bije od np. 10 tysięcy kibiców zasiadających na trybunach. Na pewno po dopłynięciu i po potencjalnej wygranej, ten ryk jest niosący i piękny.

Jesteś mistrzem Polski z tego roku. Ja mam wrażenie, że o pływaniu ostatnio mówi się trochę mniej. Stąd pytanie: na co was stać na igrzyskach?

Jak tu dobrze odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Myślę, że stać nas na maksymalnie dużo; na tyle, ile my jesteśmy w stanie dać. Na pewno damy z siebie wszystko - i to tyle z takich najbardziej patetycznych zwrotów. Myślę, że mamy paru potencjalnych faworytów, jak np. Kasia Wasick, która była srebrną medalistą mistrzostw Europy. Ona ma szansę zakręcić się w okolicach podium. Radek Kawęcki - legenda polskiego pływania; myślę, że on na luzie jest w stanie przygotować jakąś niespodziankę. Paweł Juraszek też jest w zdecydowanej czołówce świata. Jeśli chodzi o sztafety, to ja będę się wypowiadał za mikstową i męską zmienną. Damy z siebie wszystko. Myślę, że przynajmniej na finał igrzysk olimpijskich nas stać. Czy na medal? Myślę, że będzie bardzo ciężko, bo zespoły amerykańskie, australijskie, włoskie i brytyjskie są mocne i ta konkurencja jest zatem mocno obsadzona. Jedyny żal, który się ze mnie wylewa, to że nie ma 50 metrów na igrzyskach, czyli dystansu sprinterskiego. Tam obecnie mam piaty czas na świecie w tym roku i tam byłaby o wiele lepsza zabawa niż na setkę, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Wsiadasz do samolotu lecącego do Tokio i co myślisz, jako kontroler ruchu lotniczego?

Kiedy wchodzę do samolotu, to nie jestem takim typowym pasażerem, ale bardziej lotniczym geekiem. Na pewno zastanawiam się, którędy będziemy lecieć, jak będzie wyglądała trasa, nad jakimi państwami będziemy lecieć i na jakiej wysokości. To wszystko jest trochę takim zboczeniem zawodowym. Na pewno zapukam do kabiny pilotów i zapytam, czy mogę wbić na start, albo chociaż na lądowanie.

Czy twoje umiejętności aktorskie mają jakiś wpływ na sport?

Na pewno pomagają. Szczególnie w teatrze improwizacji bardzo potrzebny jest luz i taka swoboda wypowiadania się i swoboda bycia. Przed startem, szczególnie na igrzyskach - największej sportowej imprezie - ten stres na pewno będzie spory. To, że mam gdzieś w sobie background luzu, będzie bardzo pomocne przed samym startem.