Jak poinformował prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński, wszczęto śledztwo ws. podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach TW "Bolek". Wszystko w związku z wypowiedziami Lecha Wałęsy, z których wynika, że funkcjonariusze sfałszowali pokwitowania odbioru pieniędzy przez "TW" Bolka. "Wersja ta wymaga zweryfikowania w trybie procesowym, w ramach śledztwa, gdyż taki ewentualny czyn jest przestępstwem ściganym z urzędu" - zaznaczył prezes IPN.

REKLAMA

Śledztwem ws. podejrzenia poświadczenia nieprawdy w dokumentach "Bolka" zajmuje się prokurator oddziałowej komisji w Białymstoku. Tak zdecydował dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, twierdząc, że warszawski oddział jest nadmiernie obciążony pracą.

Jak mówił, w czwartek prokurator IPN w Białymstoku "wydał decyzję o postanowieniu wszczęcia śledztwa ws. przestępstwa polegającego na ewentualnym poświadczeniu nieprawdy przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej w dokumentach tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek, ujawnionych w dn. 16 lutego, tj. o czyn w związku z art. 2 ust 1 ustawy o IPN".

Musieli wykazywać, że współpracuję i pisali za mnie donosy, by brać na moje konto pieniądze - tak działania funkcjonariuszy SB opisał Lech Wałęsa na swoim mikroblogu.

Były prezydent oświadczył też po raz kolejny, że nie współpracował z SB, nigdy na nikogo nie donosił, nie brał żadnych pieniędzy i nie dał się złamać.

Grafolog powołany przez prokuratora IPN z Białegostoku zbada podpisy "TW" Bolka na dokumentach dotyczących Lecha Wałęsy znalezionych w domu Czesława Kiszczaka. Materiały zostaną także poddane analizie chemicznej.

Prezes IPN poinformował też, że archiwiści Instytutu badają kolejne 2 z 6 pakietów dokumentów. Jak tylko te oględziny zostaną zakończone, te dokumenty będą przekazane najpierw na moje ręce, ja później od razu przekazuję je do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. To będzie ten moment, kiedy będziemy mogli podać informacje o ich zawartości - dodał prezes IPN.

W 2000 r. sąd orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne

W 2015 r. pion śledczy IPN w Białymstoku umorzył z powodu przedawnieniu śledztwo ws. działań SB wobec Wałęsy, m.in. fabrykowania dokumentów, które miały świadczyć o jego współpracy z SB. Prokuratorzy IPN ustalili, że w latach 1982-83 w ramach Biura Studiów MSW podjęto próbę podrobienia dokumentów dotyczących rzekomej współpracy Wałęsy z organami bezpieczeństwa państwa. Sporządzane w trakcie tej operacji ‘dokumenty’ były na bieżąco poddawane badaniom przez pracujących w strukturach MSW biegłych z zakresu identyfikacji pisma ręcznego, którzy za każdym razem stwierdzali ich nieautentyczność. W tej sytuacji wszystkie wytworzone materiały zostały zniszczone - podał IPN.

W uzasadnieniu wyroku Sądu Lustracyjnego, który w 2000 r. orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL (był lustrowany z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich), sędzia Paweł Rysiński powołał się na dokument SB z 1985 r., w którym rekonstruowano "działania specjalne" SB wobec Wałęsy. Wynika z niego, że trzy lata wcześniej - w 1982 roku - SB fałszowała własne akta, by skompromitować Wałęsę nie tylko w społeczeństwie polskim i w "Solidarności", ale także za granicą. Według autora notatki - oficera SB - działania te doprowadziły do tego, że w 1982 r. Wałęsa nie dostał pokojowej Nagrody Nobla. Otrzymał ją rok później. Według notatki stało się tak m.in. dzięki przesłaniu ambasadorowi Norwegii w Polsce podrobionych donosów Wałęsy i pokwitowań za nie.

16 lutego w domu Marii Kiszczak prokurator IPN zabezpieczył dokumenty, które podlegały przekazaniu do IPN - w sumie było to 6 pakietów. Czynności podjęto w ramach wszczętego w 2015 r. śledztwa ws. ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN. Prawo przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia". Wdowa po Kiszczaku zgłosiła się do IPN, oferując sprzedaż dokumentów za 90 tys. zł.

IPN udostępnił w poniedziałek dokumenty TW "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".

W środę Instytut udostępnił drugą partię materiałów znalezionych w domu gen. Kiszczaka. To 24 różne dokumenty, głównie historyczne.

(dp)