„Nie nakręcajmy paniki. Nie ma w tej chwili dowodów naukowych przeciwko szczepionce AstryZeneki” – podkreśla prof. Magdalena Marczyńska, członkini działającej przy premierze Rady Medycznej. Jak dodaje: „Trudno nie odnieść wrażenia, że toczy się jakaś rynkowa gra”. Specjalistka zauważa również, że cała dyskusja o epidemii, szczepieniach i obostrzeniach zaczyna być bardziej histeryczna niż oparta na racjonalnych podstawach.

REKLAMA

Z powodu podejrzeń, że szczepionka AstryZeneki może zwiększać ryzyko powstawania zakrzepów krwi, na wstrzymanie szczepień tym preparatem zdecydowało się już - mimo uspokajających komunikatów Światowej Organizacji Zdrowia i Europejskiej Agencji Leków - kilkanaście europejskich krajów. Tylko wczoraj: Niemcy, Włochy, Francja i Hiszpania.

Prof. Magdalena Marczyńska, pytana o szczepionkę AstryZeneki, podkreśliła, że w całej debacie o pandemii i o procesie szczepień potrzeba dużo więcej spokoju.

"Nie nakręcajmy paniki. Nie ma w tej chwili dowodów naukowych przeciwko szczepionce AstryZeneki. Nikt nie udowodnił tego, że powoduje ona zakrzepy. Od tego trzeba wyjść. Ta szczepionka została dopuszczona do obrotu przez Europejską Agencję Leków. To nie są decyzje spod dużego palca" - zaznaczyła specjalistka od chorób zakaźnych wieku dziecięcego.

Podkreśliła ponadto, że sytuacji w innych państwach nie można odnosić jeden do jednego do tej w Polsce.

"W naszym kraju nie zdecydowaliśmy się w procesie szczepień na zrezygnowanie z kwalifikacji medycznej. Tej dokonuje się nie przez okno samochodu, ale w punkcie szczepień, i robi to lekarz" - zaznaczyła.

"Oczywiście, że przy milionach szczepień na całym świecie mogą się pojawić skutki uboczne u niewielkiego promila osób. Przy każdym leku jest też tak, że już po dopuszczeniu do obrotu uzupełnia się potem listę możliwych działań niepożądanych. Nie może być jednak tak, że dyskusją o szczepieniach rządzi histeria. To dopuszczona szczepionka, którą od kilku miesięcy używa się w Wielkiej Brytanii. Tam zaszczepiono nią znacznie więcej osób niż w krajach UE. I nikt nie podważał jej skuteczności. Nie było też doniesień o poważnych niepożądanych odczynach poszczepiennych. Trzeba sprawę monitorować, ale nie wyciągać pochopnych wniosków" - wskazała prof. Marczyńska.

Zdradziła, że pytana przez znajomych jak najbardziej rekomenduje przyjmowanie preparatu AstryZeneki.

"To preparat zabezpieczający nas przed ciężkim przebiegiem Covid-19. Szczepionki ratują życie. W tym przypadku trudno nie odnieść wrażenia, że toczy się jakaś rynkowa gra. Do tego media niezwykle sensacyjnie podchodzą do tego tematu, a tak proces szczepień, jak i cały przebieg epidemii, należy relacjonować z rozsądkiem. Od początku do tego namawiam" - zaznaczyła prof. Marczyńska.