Już 62 protesty wyborcze zarejestrowano w Sądzie Najwyższym. Do rozpatrzenia wniosków największych partii dotyczących wyborów do Senatu przydzielono już trzyosobowe składy sędziowskie. SN już rozpatrzył pierwsze z protestów.

REKLAMA

Na razie zapadły trzy decyzje i wszystkie dotyczą pozostawienia zarejestrowanych protestów bez nadawania im biegu, bo wszystkie zostały złożone przed ustawowym terminem, czyli ogłoszeniem wyników wyborów.

Dokładnie to samo dotyczy także 8 innych protestów, które czekają na rozpatrzenie - najbliższe decyzje ws. trzech z nich zapadną już jutro, kolejne - w następnych tygodniach.

W pozostałych sprawach sędziowie czekają, aż do treści protestów odniosą się odpowiednie komisje wyborcze, prokurator generalny i PKW.

Sąd Najwyższy chciałby wydać uchwałę dotyczącą ważności wyborów przed świętami. Musi to zrobić do połowy stycznia.

W poniedziałek poinformowano, że PiS złożył do Sądu Najwyższego protesty wyborcze dotyczące wyników wyborów w sześciu okręgach w wyborach do Senatu. Protesty dotyczą okręgów: nr 12 (jeden z okręgów w woj. kujawsko-pomorskim), nr 75 (jeden z okręgów w woj. śląskim), nr 100 (jeden z okręgów w Zachodniopomorskiem) i trzech okręgów w Wielkopolsce: nr 92, 95 i 96. PiS wnioskuje m.in. o ponowne przeliczenie głosów.

Koalicja Obywatelska z kolei złożyła do Sądu Najwyższego protesty wyborcze dotyczące trzech okręgów w wyborach do Senatu. Sprawa dotyczy trzech okręgów: nr 2 (Jelenia Góra), nr 26 (Łomża) i nr 59 (Pabianice).

Protesty wyborcze składają nie tylko partie

Ale oprócz protestów wyborczych złożonych przez główne partie, do Sądu Najwyższego trafił też szereg protestów zupełnie innego rodzaju.

Na przykład do komisji w Szczebrzeszynie przyszła głosować 20-osobowa grupa grzybiarzy zaprzyjaźnionych z jednym z kandydujących. Wszyscy twierdzą, że oddali głos na jednego kandydata, potem jednak okazało się, że w tej komisji ta osoba nie otrzymała żadnego głosu.

Inny z wyborców złożył protest, bo komisja nie dopuściła do "zastosowania przez niego własnego narzędzia pisarskiego" - pióra z zielonym atramentem. Podpis nim w spisie wyborców jeszcze znieśli, ale na karcie do głosowania kazano mu użyć innego przyrządu.

Za to w Lublinie jedna z komisji mieściła się na terenie parafii - i jest protest, bo wyborca uznał, że to miejsce nacechowane światopoglądowo.