Polska została zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie – poinformował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To kara za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów w pobliżu czeskiej granicy.

REKLAMA

Wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta zobowiązała Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie. "Począwszy od dnia doręczenia niniejszego postanowienia aż do chwili, w której wspomniane państwo członkowskie zastosuje się do treści postanowienia wiceprezes Trybunału z dnia 21 maja 2021 r." - czytamy w komunikacie prasowym Trybunału.

"Ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, Polska zostaje zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie. Tego rodzaju środek należy uznać za konieczny do wzmocnienia skuteczności środka tymczasowego zarządzonego postanowieniem z dnia 21 maja 2021 r. i odwiedzenia tego państwa członkowskiego od opóźniania dostosowania swojego zachowania do tego postanowienia" - czytamy w postanowieniu wydanym przez wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuertę.

Polska nie może uchylać się od płacenia kary

Kara będzie naliczana od momentu odebrania przez polskie władze postanowienia wiceprezes TSUE, a więc od dzisiaj albo od jutra. Chodzi o moment otwarcia przez polskich urzędników poczty elektronicznej e-curia. Czechy już to zrobiły - informuje Katarzyna Szymańska-Borginon.

Pół miliona euro trzeba będzie płacić do momentu wypełnienia postanowienia z maja, czyli do zaprzestania wydobycia węgla brunatnego. Jeżeli Polska nie zaprzestanie wydobycia węgla, to będzie musiała płacić aż do wydania ostatecznego orzeczenia przez TSUE w sprawie głównej - Czechy przeciwko Polsce, a tego orzeczenia należy spodziewać się na początku przyszłego roku. Na razie wiadomo jedynie, że pierwsza rozprawa odbędzie się 9 listopada.

Nie jest możliwe uchylanie się od płacenia, bo wtedy KE będzie pomniejszać o tę kwotę wypłatę dla Polski unijnych funduszy.

Prezes PGE: Decyzja TSUE o karze dla Polski kuriozalna, nie godzimy się z nią

Decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE dotycząca 0,5 mln euro kary dla Polski za każdy dzień pracy kopalni węgla brunatnego Turów "jest dość kuriozalna"; "my się z nią całkowicie nie godzimy" - skomentował prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski. Zakładam, że kopalnia będzie pracowała nadal, elektrownia też - bo daje bezpieczeństwo energetyczne w tym regionie Polski - dodał, komentując sprawę kary nałożonej na Polskę.

Za granicą czeską w promieniu kilkudziesięciu kilometrów działa pięć kopalni, a w Niemczech cztery; na naszą nałożono karę. Jak to się ma do solidaryzmu pomiędzy narodami, jak to ma się do wsparcia narodów, jak to się ma do wparcia Polski w transformacji, w ogóle do współpracy między krajami Unii Europejskiej? - mówił prezes Dąbrowski.

Jak mówił, kopalnia i elektrownia Turów nie tylko dają bezpieczeństwo energetyczne w tym regionie Polski; w ostatnim czasie energia z Turowa była także eksportowana np. na Słowację. Według Dąbrowskiego, obecnie w niektórych krajach UE brakuje energii, m.in. z powodu unieruchomienia części wiatraków przy bezwietrznej pogodzie. Oznacza to także wzmożoną produkcję energii z węgla.

Kurtyka: Rozmowy ze stroną czeską ws. Turowa toczą się intensywnie

Kurtyka uczestniczył w poniedziałek w spotkaniu z czeskimi samorządowcami, które dotyczyło kopalni Turów oraz współpracy w zakresie ochrony środowiska. Minister wziął również udział w otwarciu w Bogatyni gminnego punktu konsultacyjno - informacyjnego w ramach programu "Czyste powietrze".

Szef resortu środowiska podkreślił podczas konferencji prasowej, że rozmowy ze stroną czeską ws. kopalni Turów prowadzone są "bardzo intensywnie. Mają bardzo wiele wymiarów - wymiar ekspercki, prawno-traktatowy czy finansowy - mówił Kurtyka.

Dodał, że w maju, na początku negocjacji, zadeklarował ministrowi środowiska Czech Richardowi Brabcowi "pełną dyspozycyjność" polskiego zespołu negocjacyjnego. 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu i my słowa dotrzymujemy. Chcemy ten konflikt rozwiązać w interesie społeczności lokalnej; mając na uwadze jak trudno funkcjonować w sytuacji zawieszenia, niepewności. Chcemy to przerwać, natomiast nie możemy abstrahować od sytuacji politycznej - mamy kontekst przedwyborczy u naszego sąsiada - mówił Kurtyka.

Minister przypomniał, że "zręby" porozumienia zostały ustalone ze stroną czeską 24 maja. Dodał, że szczegóły umowy zostaną podane do publicznej wiadomości po zakończeniu negocjacji.

Czesi apelowali o zamknięcie kopalni

Czesi od kilku lat sprzeciwiali się rozbudowie kopalni w Turowie, wskazując, że może mieć ona negatywny wpływ na poziom wód podziemnych, a tym samym doprowadzić do problemów z dostawami wody pitnej do kraju libereckiego.

Sytuację zaostrzyła zeszłoroczna decyzja polskiego Ministerstwa Klimatu. W marcu 2020 roku, mimo sprzeciwu Czechów, przedłużono koncesję wydobywczą na sześć lat.

Na przełomie lutego i marca 2021 roku Czechy złożyły pozew do TSUE przeciwko Polsce w związku z rozbudową górnictwa. Minister środowiska Richard Brabec zaznaczał, że to "ekstremalne rozwiązanie", ale nieuniknione. Podkreślał, że jeśli Polska zaakceptuje żądania Czech i wstrzyma rozbudowę, to pozew zostanie wycofany.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do argumentów Czechów, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. To może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną po stronie czeskiej. Prezes zauważyła, że Polska zamierza ukończyć budowę ekranu przeciwfiltracyjnego dopiero w 2023 roku - to za późno. Dodatkowo potwierdza, że Polska zauważa problem.

TSUE tym samym nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia. Sprawa jest o tyle trudna, że węgiel z kopalni był głównym paliwem lokalnej elektrowni - wstrzymanie wydobycia będzie wiązało się także z wyłączeniem bloków.

Premier Mateusz Morawiecki pod koniec maja rozmawiał w sprawie Turowa z premierem Czech Andrejem Babiszem. Szef polskiego rządu przekonywał, że obie strony są bliskie porozumienia i Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE. Babisz jednak zaprzeczył temu i powiedział, że jego rząd nie wycofa skargi, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską.

W czerwcu rząd Czech wniósł do Trybunału o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę postanowienia. Komisja Europejska dołączyła natomiast jako strona do pozwu Czech przeciwko Polsce.