Jeśli po długiej, niewygodnej podróży, na przykład lotniczej, mamy utrzymujący się bolesny obrzęk jednej nogi, nie zwlekajmy z wizytą u lekarza, to może być zakrzepica - mówi RMF FM doktor Marzena Frołow z Collegium Medicum UJ. Jeśli jednak odczuwamy tylko zmęczenie obu nóg, obrzęk jest symetryczny i ma tendencję do ustępowania - badanie nie jest konieczne. Pamiętajmy jednak, że zaszkodzić może nam nie tylko lot samolotem, ale i długotrwała podróż samochodem lub autokarem, a nawet wielogodzinne przesiadywanie za biurkiem.

Więcej informacji o zakrzepicy znajdziecie TUTAJ.

Grzegorz Jasiński: Pani doktor zapewne spotyka się z pacjentami, którzy przychodzą na badanie USG, bo gdzieś słyszeli, że może być potrzebne. Nikt ich nawet nie kierował na nie. Coraz częściej leczymy się i diagnozujemy sami.

Marzena Frołow: Tak jest, rzeczywiście badania ultrasonograficzne, dopplerowskie, ostatnio są bardzo modne i dość często pacjenci samodzielnie je wybierają. To może nawet dobrze, że czasami zaniepokojeni jakimiś objawami prosimy o badanie. Warto jednak rozumieć, co takie badanie może nam pokazać, na jakie pytania odpowiedzieć. Po to, by uzyskać dobry wynik, sensowny, powinniśmy zadać właściwe pytania. Dość często zdarza się, że niekoniecznie pamiętając czym są naczynia tętnicze, czym są naczynia żylne, wybieramy się do lekarza i prosimy o niewłaściwe badanie, nieadekwatne do naszych dolegliwości.

Jeżeli martwimy się, że możemy mieć zakrzepicę, to czego powinniśmy szukać?

Jeżeli obawiamy się, że mamy aktualnie mamy świeżą zakrzepicę, to przede wszystkim powinniśmy zastanowić się, czy mamy czynniki ryzyka, czy objawy, które obserwujemy u siebie, mogą odpowiadać zakrzepicy. Najczęściej będzie to obrzęk nogi, zwykle po jednej stronie, czyli jednej kończyny dolnej.

Jesteśmy po prostu niesymetryczni...

Oczywiście, to można zobaczyć w lustrze, aczkolwiek trzeba tutaj powiedzieć, że czasami zakrzepica również występuje bezobjawowo. I jeżeli coś nas w związku z tym niepokoi, pojawia się ból, szczególnie w łydce, pojawia się obrzęk - to udanie się do lekarza i wykonanie badania ultrasonograficznego jest jak najbardziej zasadne. I wówczas, rejestrując się na takie badanie, powinniśmy wyraźnie określić, że prosimy o badanie USG żył głębokich w celu wykluczenia świeżej zakrzepicy. Takie badanie będzie trwało stosunkowo krótko. Będzie polegało na wykonaniu testu uciskowego. Lekarz będzie się starał zamknąć nasze żyły za pomocą sondy, czyli będzie, trywialnie mówiąc, gniótł nas po nodze i jeśli okaże się, że nasze żyły prawidłowo zamykają się pod wpływem tego ucisku, czyli są podatne na ucisk, to wówczas taka świeża zakrzepica zostanie wykluczona. Sprawa niestety jest troszkę bardziej skomplikowana, ponieważ zakrzepica nie jest jedynym schorzeniem żył i możemy mieć do czynienia, na przykład z obrzękami nóg z powodu żylaków, których nie widzimy lub też możemy mieć dolegliwości bólowe związane ze zmianami w narządzie ruchu, w stawach, w kręgosłupie i wówczas poza wykluczeniem zakrzepicy, niestety nie dostaniemy odpowiedzi na pytanie, co nas boli. Problemem jest również pacjent, który kiedyś, dawno temu przebył zakrzepicę. To są osoby, które zwykle o tym wiedzą, ale jak to w życiu bywa, jest grupa osób, która sobie nie zdaje sprawy, że przebyła zakrzepicę i u tych osób, wykonanie takiego prostego przesiewowego testu uciskowego, o którym powiedziałam, czyli wykonanie jedynie zamknięcia żyły sondą może nie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego pacjent ma dolegliwości. Ci pacjenci wymagają pełnego badania ultrasonograficznego żył kończyn dolnych. To badanie rozszerzone również o badanie dopplerowskie, rozszerzone o oceny przepływu żylnego również w pozycji stojącej, pozwoli zobaczyć nierówności obrysu ściany żył, pozwoli zobaczyć stare zmiany bliznowate w świetle żył. My tak nieszczęśliwie te stare blizny pozakrzepowe nazywamy starymi skrzeplinami, co też budzi u pacjentów dużo emocji. Stwierdzenie, że mam skrzeplinę w żyle zawsze budzi lęk, a to zwykle są stare zmiany pozakrzepowe. One mogą dawać dolegliwości, mogą powodować to, że pacjent ma obrzęki pod koniec dnia, ale nie grożą tym, że skrzep się zerwie i doprowadzi do zatoru płuc.

Popatrzmy na ekran, co lekarz wykonujący takie badanie widzi? Co budzi niepokój?


Tutaj mamy obraz ruchomy zapisany w badaniu ultrasonograficznym. Widzimy na ekranie test uciskowy, test kompresyjny, gdzie widać, że żyła jest pusta, ponieważ łatwo zapada się pod uciskiem. Obok mamy naczynie okrągłe tętnicze, które jak wiemy ma większe ciśnienie, takie ciśnienie skurczowe, jakie sobie zmierzymy, wiec tego naczynia nie uciśniemy. A obok jest naczynie żylne, które bardzo łatwo ulega zamknięciu. To oznacza, że to naczynie jest puste w środku. Nic tam nie ma.

Czy to badanie jest wykonywane w jednym miejscu, czy na dłuższym odcinku?

To zależy od lekarza badającego, ale takie najprostsze badanie, najszybsze, wykonywane w pogotowiu czy w izbie przyjęć, jest badaniem w najdalej trzech punktach na każdej kończynie. Czyli na dwóch kończynach oceniamy sześć punktów. Są lekarze, którzy wykonują to tylko w dwóch punktach, nawet te dwa punkty pozwalają praktycznie na rozpoznanie dziewięćdziesięciu kilku procent zakrzepic, zlokalizowanych na udzie. To nas najbardziej interesuje.

A jak wygląda obraz u pacjenta, który ma problem?

Tutaj teraz obserwujemy obraz u pacjenta, który ma problem. I proszę zobaczyć, jest naczynie, które pomimo ucisku cały czas pozostaje jako taka okrągła struktura, bardzo ciemna. To jest świeża zmiana. Potem w miarę jak się starzeje jej charakter, tak zwany echogeniczny ulega przemianie.

Ona się upodabnia do otaczającej tkanki? Właśnie z punktu widzenia fal ultradźwiękowych?

Tak. Zyskuje coraz większą tzw. echogeniczność, czyli zaczyna zbliżać się do tych tkanek tutaj do powięzi, do mięśni. Natomiast w pierwszej fazie bardzo trudno ją odróżnić od krwi, jest czarna, ciemna. I proszę zwrócić uwagę, że tętnica robi się mała, przy niej jest duża kulista żyła, która poprzednio w tym badaniu, które było badaniem ujemnym, była taka troszkę trójkątna, łezkowata, tutaj jest rozdęta i pomimo uciskania, to naczynie cały czas jest widoczne.

Jak szybko po wdrożeniu odpowiedniego leczenia pacjent może liczyć na poprawę, na to że obraz USG stanie się normalny?

Czym innym jest odczucie subiektywnej poprawy klinicznej, a czym innym jest zmiana obrazu ultrasonograficznego. Zwykle, jeżeli leczymy pacjenta właściwie, to odczuwalna poprawa następuje już po kilku, najdalej kilkunastu dniach. Natomiast sam proces zmiany obrazu ultrasonograficznego trwa zwykle kilka miesięcy. I tutaj trzeba uzbroić pacjenta w cierpliwość. Często zdarza się, że pacjenci oczekują, że ich w ciągu tygodnia wyleczymy i wszystko zniknie. Trzeba  pacjenta uprzedzić, że trzeba poczekać około sześciu, ośmiu, dziesięciu tygodni na to, żeby ten obraz ultrasonograficzny wyraźnie zaczął się zmieniać. No i tutaj jest taka wiadomość dla pacjenta, nie zawsze łatwa do przyjęcia, że nie u wszystkich osób ten obraz żył wróci do pełnej normy. Musimy liczyć się w przyszłości, przynajmniej u części tych chorych, że zmiany, o których mówiłam, te stare zmiany bliznowate, pozostaną do końca życia.

Czy są jakieś wskazania do tego, żeby te badania ultrasonograficzne wykonywać, gdy nie czujemy żadnych objawów, ale ze względu na przebyte urazy lub długie podróże lotnicze, sądzimy, że możemy mieć podwyższone ryzyko?

Jeśli nie ma objawów, takich badań bym nie wykonywała. Te objawy, o których pan mówi oczywiście mogą nas niepokoić, na przykład w związku z lotem samolotem możemy mieć nieco nogi zmęczone, ciężkie, obrzęknięte. Jeśli to jest symetryczne, ma tendencje do ustępowania, nie ma potrzeby się badać. Natomiast, jeżeli rzeczywiście po podróży, kiedy siedzieliśmy ściśnięci i nie byliśmy w stanie się poruszać mamy długotrwałe objawy, mamy obrzęk nogi, to wtedy rzeczywiście trzeba prosto udać do lekarza. Przy czym trzeba wyraźnie podkreślić, że nie chodzi tylko o podróż samolotem, tak zwany syndrom klasy ekonomicznej. Podobnie jest w przypadku podróży samochodem, jeżeli nie robimy przerw, tu szczególnie zagrożeni są kierowcy samochodów ciężarowych, którzy nie zawsze przestrzegają zasad jeśli chodzi o przerwy w podróży. Osoby podróżujące autokarami również są narażone. Co więcej, jeśli będziemy siedzieć we własnym domu za biurkiem, czy w pracy, jak księgowe, które przed końcem okresu rozliczeniowego siedzą po kilkanaście godzin na dobę, również to ryzyko zakrzepicy wzrasta. Jeżeli wiemy, że coś takiego robiliśmy, że siedzieliśmy długo, że odwodniliśmy się, przebywaliśmy na upale, wykonywaliśmy ciężką pracę i jeszcze doznaliśmy urazu łydki, jeśli obserwujemy nawet niewielkie objawy, to rzeczywiście można uznać, że wskazanie do wykonania badania jest. Natomiast, jeżeli nie ma żadnych objawów to wykonywanie badania na zapas niewiele tutaj pomoże. Podobnie jak bezcelowe jest wykonywanie badania u osób, które mają żylaki, tak na wszelki wypadek. Samo badanie nas przed wystąpieniem zakrzepicy niestety nie chroni.