W październiku przypada maksimum roju meteorów Orionidów, podczas którego można zaobserwować ponad 20 zjawisk na godzinę. Będzie też widoczna kometa. O tym, czego można spodziewać się dzisiaj na niebie, opowiada Jerzy Rafalski, astronom z Centrum Popularyzacji Kosmosu w planetarium w Toruniu, który był gościem Bogdana Zalewskiego w Radiu RMF24.
Czy dziś w nocy możemy liczyć na oszałamiający spektakl na nieboskłonie? Astronom studzi emocje, które mogą być w zenicie, ale nie neguje, że będzie na co spojrzeć. Spróbujmy to wszystko poukładać. Dwadzieścia meteorów na godzinę w idealnych warunkach: wtedy, kiedy mamy totalnie czarne niebo, nie mamy żadnych latarni. No i co więcej, gdy Orion jest bardzo wysoko nad horyzontem, a to się raczej u nas w Polsce nie zdarza - wyjaśnia ekspert i dodaje, że może uda się doliczyć kilku - kilkunastu meteorów na godzinę. Astronom podkreśla, że są bardziej zjawiskowe roje meteorów: sierpniowe Perseidy i listopadowe Leonidy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak ocenia astronom, orionidy są skromniejsze. Ale spróbujmy popatrzeć, no bo wtedy niebo żyje, coś się dzieje, a to satelita przeleci, a to meteor przetnie niebo. Tak więc przede wszystkim ubieramy się ciepło, zabieramy coś ciepłego ze sobą do picia, no i rzeczywiście patrzymy - zachęca gość Radia RMF24. Rafalski zaleca zabranie ze sobą przyjaciela/przyjaciółki, bo przyda się osoba, która będzie patrzeć w inną część nieba, niż my.
Warto, bo jest czyściutkie niebo, naprawdę piękne, niebieskie, a nocą nie ma księżyca, który rozświetla niebo. No i co więcej, to niebo jest naprawdę ciemne. Nie ma tej mgiełki. Tak więc można wykorzystać jeszcze te noce. Co więcej, a może nawet zorza polarna gdzieś zabłyśnie nad północnym horyzontem - przewiduje astronom. Czerwonawe albo zielonawe słupy mogą być widoczne nad północną częścią horyzontu, im dalej na północ tym wyraźniejsze.
Poza Orionidami na niebie ukaże się również kometa Lemmon. Astronom doradza, jak ją wypatrzeć.
Bierzemy lornetkę i skanujemy tę część nieba między dyszlem wozu a jasną gwiazdą na zachodzie między Arkturem a właśnie Wielkim Wozem. Być może zobaczymy, jak błyśnie mała mgiełka z warkoczykiem. To jest właśnie kometa Lemmon. Teoretycznie powinna być na granicy widoczności gołym okiem, ale nie sądzę, żeby to było łatwe. Lornetka dużo lepiej pokaże ten obraz - ocenia Rafalski.
Komety można wypatrywać po zachodzie słońca, między 19 a 19:30 powinna być widoczna. Aby polepszyć warunki do obserwacji, warto oddalić się od miejsc charakteryzujących się dużym zanieczyszczeniem światłem, tj. centrów miast.
Opracowanie: Karolina Galus