Lekarzom udało się spowolnić postęp choroby Alzheimera w jej wczesnym stadium. Donoszą o tym na brytyjskie media.

REKLAMA

Badania przeprowadzono w grupie 2 tys. ochotników, u których zdiagnozowano wczesną fazę Alzheimera. Stosowanie przez 18 miesięcy środka o nazwie lecanemab spowalnia rozwój choroby o 25 proc. Lek podawany jest dożylnie.

To skromny efekt, ale po raz pierwszy został zaobserwowany, udokumentowany i potwierdzony medycznie. Środek pozbywa się wadliwych cząsteczek białka, które rozwija się w mózgu w wyniku choroby. Wpływa to na degradację jego zdolności kognitywnych. Uczeni nazywają wyniki tych badań olbrzymim sukcesem, ponieważ dotychczasowe w 100 proc. kończyły się ich porażką.

Czyli przełom?

Aby ten lek mógł być z powodzeniem używany w szerszej grupie pacjentów, należy usprawniać diagnostykę, która umożliwia wczesne rozpoznanie choroby Alzheimera. Obecnie na Wyspach choruje na nią pół miliona osób. Stosunkowo niewielki procent Brytyjczyków ma dostęp do najnowszej diagnostycznej technologii.

A lecanemab jest skuteczny tylko we wczesnej fazie choroby. Jeśli nie wykryje się jej w miarę szybko, w późniejszej fazie jest on nieefektywny. Zatem, żeby móc mówić o rewolucji w leczeniu, najpierw musi nastąpić rewolucja w diagnostyce. Ale wyników badań, które opublikowano w czasopiśmie medycznym New England Jounal of Medicine, nie da się przecenić.

Dobra wiadomość dla rodzin

Dotychczas terapia, jaką przechodzili pacjenci chorujący na Alzheimera, ograniczała się wyłącznie do łagodzenia objawów choroby. Samego jej przebiegu, czasokresu i dynamiki nie dało się w żaden sposób kontrolować.

Choć sugestie dotyczące zastosowania lecanemabu pojawiły się po raz pierwszy 30 lat temu, dopiero teraz potwierdzone one zostały wynikami badań klinicznych.

Alzheimer jest chorobą nieuleczalną. Charakteryzuje się postępującymi zaburzeniami pamięci. Aż do całkowitej utraty samodzielności w sferze fizycznej i umysłowej. Przyczyny tej choroby, która dotyka co roku milionów ludzi, nie są znane.