Lekarze w Wielkiej Brytanii sięgnęli po niekonwencjonalną, ale obiecującą metodę w walce z niebezpiecznymi infekcjami superbakteriami. Mowa o tak zwanych "pigułkach kałowych", które zawierają wysuszony poprzez zamrożenie kał. Ta innowacyjna terapia, choć zaskakująca, otwiera nowe perspektywy w leczeniu schorzeń, które do tej pory opierały się nawet najsilniejszym antybiotykom.
Kluczem do skuteczności "pigułek kałowych" jest ich skład. Próbki kału pozyskiwane są bowiem od zdrowych dawców i są bogate w pożyteczne bakterie tworzące zdrową mikroflorę jelitową.
Gdy pacjent przyjmuje takie pigułki, do jego przewodu pokarmowego wprowadzane są korzystne dla zdrowia mikroorganizmy. Ich zadaniem jest przywrócenie równowagi bakteryjnej w jelitach i wyparcie patogennych superbakterii, które wywołały infekcję.
Jest to podejście całkowicie odmienne od tradycyjnej antybiotykoterapii, która niszczy bakterie - zarówno te złe, jak i dobre - i może przez to prowadzić do zaburzeń oporności organizmu.
Naukowcy zwracają uwagę na olbrzymią potrzebę poszukiwania nowych metod leczenia superbakterii. Infekcje, których nie da się zwalczać antybiotykami, stanowią globalne zagrożenie dla zdrowia publicznego, przyczyniając się do śmierci około miliona ludzi rocznie na całym świecie. Jednocześnie narasta problem odporności na antybiotyki, a tradycyjne leki stają się coraz mniej skuteczne.
Jak zauważają eksperci, w tym kontekście, badania nad "pigułkami kałowymi" i ich wdrażanie do praktyki klinicznej są niezwykle ważne. Oferują one bowiem nadzieję na skuteczną terapię dla pacjentów, dla których inne opcje leczenia zostały już wyczerpane.