Upływa właśnie 98 lat od pierwszego potwierdzonego zdobycia Bieguna Północnego. Dwaj członkowie załogi sterowca "Norge", który przeleciał nad biegunem między 11 a 12 maja 1926 roku, jako pierwsi zdobyli oba bieguny. Żaden z nich jednak o tym nie wiedział. Roald Amundsen i Oscar Wisting po prostu tylko podali sobie tam ręce.

REKLAMA

Wistingowie; realny i nierealny

O Roaldzie Amundsenie, podróżniku, którego, gdyby nie jego rozwaga i powściągliwa autoironia, można byłoby wręcz nazywać awanturnikiem, napisano wiele, notabene z jego potężnym narracyjnym udziałem. Nazwisko Wistinga dziś jest jednak bardziej popularne dzięki bohaterowi serii powieści kryminalnych Jorna Liera Horsta. William Wisting jest w nich domniemanym potomkiem zdobywcy biegunów Oscara Wistinga. Jego popularność ma jednak istotną usterkę - William Wisting jest postacią fikcyjną, w przeciwieństwie do najzupełniej rzeczywistego Oscara Wistinga.

Arktyczny majsterkowicz

O zetknięciu się ambitnego podróżnika Amundsena z najstarszym z trzynaściorga dzieci woźnicy z Larviku zdecydował przypadek. Pracujący od najmłodszych lat Oscar Wisting w 1903 zaciągnął się do norweskiej marynarki wojennej, a jako 28-latek uczestniczył w Horten w eksperymentach z prostymi maszynami latającymi, które planowano wykorzystać do jako platformy, umożliwiające lepszą obserwację przestrzeni w Arktyce. Tam spotkał Amundsena, który spontanicznie zaprosił go do udziału w ekspedycji na Biegun Północny.

Podróżnik wyczuł charakter Wistinga, doceniając też jego wszechstronność majsterkowicza i uniwersalne umiejętności marynarza. Współpracował z nim później przez wiele lat.

Nie ten biegun...

Wiosną 1909 świat dowiedział się jednak, że Biegun Północny właśnie został zdobyty. Wcześniejszym o rok doniesieniom Amerykanina Fredericka Alberta Cooka, który twierdził, że zdobył biegun w kwietniu 1908 w towarzystwie dwóch Inuitów, nie dawano wiary ze względu na brak wiarygodnych dowodów. Dokumentację tego osiągnięcia dostarczyła jednak sześcioosobowa ekipa wojskowego inżyniera Roberta Edwina Peary'ego, który miał zdobyć biegun niewiele później, w kwietniu 1909.

Ambitny i długo przygotowujący swoją wyprawę Amundsen na wieść o tym zmienił cel wyprawy i zachowując tajemnicę, skierował ją na drugi koniec świata - jeszcze przez nikogo nieodkryty Biegun Południowy.

Biegun zdobywany w tajemnicy

Grupa zgromadzona przez Amundsena o celu podróży oficjalnie dowiedziała się dopiero na Atlantyku, po opłynięciu Europy. Wcześniej jej uczestnicy mogli się go domyślać, widząc, że Amundsen zabrał na statek psy pociągowe, choć można je było kupić znacznie bliżej Bieguna Północnego, i że w istocie zmierzają na południe. Amundsen zapytał wszystkich, czy godzą się na wyprawę na Biegun Południowy - wszyscy odpowiedzieli twierdząco, także Oscar Wisting.

...i w wyścigu ze Scottem

Wyprawa Amundsena według ówczesnej prasy starała się wyprzedzić zmierzającą do tego samego celu brytyjską wyprawę Roberta Falcona Scotta. Obaj podróżnicy nigdy się nie spotkali, Amundsen wybrał jednak miejsce startu pieszego rajdu na biegun o kilkaset kilometrów bliższe celu niż startujący z bazy McMurdo Scott, był też lepiej do wyprawy przygotowany. Korzystał np. na Antarktydzie z zaprzęgów psów, podczas gdy Brytyjczycy używali koni. I to on w towarzystwie m.in. Oscara Wistinga jako pierwszy zdobył Biegun Południowy.

Scott także dotarł do bieguna, ale kilka tygodni później. W drodze powrotnej wszyscy uczestnicy wyprawy zginęli. Sam Scott i dwaj z łącznie pięciu członków wyprawy zamarzli zaledwie 17 km od własnej bazy.

Północny z lotu sterowca

Po tym, jak ludzie znaleźli się już na obu krańcach Ziemi (tak wtedy sądzono), dla motywowanego ambicjami odkrywcy Amundsena nie było już celów godnych takiego angażowania się. Szukając formuł uzasadniających wyprawy, Norweg postanowił jednak wykorzystać możliwość dotarcia do Bieguna Północnego przelotem ze Svalbardu na Alaskę, z użyciem sterowca zakupionego we Włoszech przez Amerykanina Lincolna Ellswortha, a zbudowanego przez ambitnego pułkownika faszystowskiego reżimu Mussoliniego Umberto Nobilego.

Sterowiec "Norge" ekipy Amundsena, Ellswortha i Nobilego przeleciał więc nad Biegunem Północnym, zrzucając tam flagi państwowe. Żaden z uczestników tej wyprawy nie zdawał sobie przy tym sprawy z tego, że tak naprawdę to oni są pierwszymi ludźmi na północnym krańcu ziemi. Nie wiedział tego także operujący sterem wysokości, wieloletni towarzysz w wyprawach Amundsena Oscar Wisting.

Fałsze i rzeczywistość

Za swojego życia Amundsen i Wisting byli przekonani, że są jedynymi ludźmi, którzy byli na obu krańcach Ziemi, a jedynie Biegun Południowy zdobyli jako pierwsi. Prawda była jednak taka, że byli pierwsi na obu biegunach.

Sterowcowej wyprawy z 1926 nikt nie traktował jako pionierskiej, bo od kilkunastu już lat uważano to miejsce za odkryte. Tak jednak nie było - dopiero w 1996 dokładna analiza zapisków domniemanego jego zdobywcy z 1909, Roberta Peary'ego wykazała, że i on, podobnie jak wcześniej Frederick Cook, minęli cel. Peary'emu do dotarcia do celu zabrakło 32 kilometrów. To zaś znaczyło, że pierwsza ekspedycja dotarła tam dopiero w 1926.

Nieświadomi zdobywcy

Uczestnicy sterowcowej wyprawy Amundsena, Ellswortha i Nobilego nie wiedzieli jednak, że są pionierami. Także dlatego, że w owych pierwszych latach awiacji sami byli świadkami innego domniemanego osiągnięcia. Dwa dni przed ich przelotem nad celem jego osiągnięcie przez przelot samolotem ogłosił amerykański pułkownik Richard Evelyn Byrd. I on jednak nie dotarł na miejsce. Jak później wykazała mechaniczna analiza jego trzysilnikowego Fokkera F.VII i zadziwiający lotników krótki czas przelotu, oświadczenie, że załoga Byrda dotarła do bieguna, było nieprawdziwe. Zaledwie znaleźli się w pobliżu bieguna.

Biegunowe wyścigi Wistinga

Nawet znający nieźle historię badacze rzadko stwierdzają jasno, że pierwszym człowiekiem na obu biegunach był Roald Amundsen. Niemal nikt nie wspomina zaś o towarzyszącym mu Oscarze Wistingu. Jego obecność przy boku Amundsena po prostu się odnotowuje, co krzywdzi trochę jego równie bogate umiejętności i doświadczenie. Jeśli podkreślam jego udział w zdobyciu biegunów - to właśnie dlatego. Wisting jeszcze przed opuszczeniem Norwegii poza wytrwałością i wielkimi umiejętnościami jazdy na nartach przeszedł szkolenia medyczne i dentystyczne, przeszedł kursy nawigacyjne, był kucharzem, stolarzem, blacharzem i nawigatorem. Kilkanaście lat wypraw pozbawiły go kontaktu z czterema synami, troje dzieci zmarło pod jego nieobecność w domu, bliźniąt nigdy nawet nie zobaczył.

Polarnicy do końca

To, jak zmarli dwaj pierwsi zdobywcy obu biegunów, było konsekwencją ich charakterów i sposobu życia. Roald Amundsen zaginął w czerwcu 1928 podczas wyprawy, poszukując Umberto Nobilego, którego sterowiec rozbił się na lodzie w drodze powrotnej z bieguna do Svalbardu. Szczątków Amundsena nigdy nie odnaleziono. Zginął starając się odnaleźć zaginionych, choć Nobilego nie znosił.

Oscar Wisting zmarł zaś w 1936 we własnej kabinie na służącym polarnikom w wielu wyprawach statku Fram, projektowanym jeszcze przez ich mentora Fridtjofa Nansena w roku 1892. Statek był już wówczas obiektem muzealnym, którego Wisting do ostatniej chwili doglądał jako kapitan. Polarnik o wyglądzie księgowego i trudnym życiu zmarł prawdopodobnie na zawał, przy pracy.