Polska szczepionka na czerniaka wkracza w ostatnią fazę badań klinicznych. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że pacjenci, na których testowano lek, zostali pozostawieni samym sobie.

REKLAMA

Polska szczepionka na czerniaka to najbardziej zaawansowany projekt tego typu na świecie. Testy są nader obiecujące. Stan połowy leczonych nią do tej pory pacjentów poprawił się, a 10 proc. chorych z bardzo zaawansowanym nowotworem wyzdrowiało. Kłopot w tym, że aby stan się nie pogorszył, pacjenci nadal muszą otrzymywać eksperymentalną substancję.

Jednak tej szczepionki podawać nie można. Dlaczego? Problemem są względy administracyjno-prawne. W Polsce nie ma możliwości, aby instytucje państwowe – np. ministerstwo czy NFZ – mogły finansować coś, co nie jest zarejestrowane jako lek. Szczepionka nie jest zarejestrowana, bo na razie jest w fazie badań. I tak kółko się zamyka.

To jest duży problem – problem w cudzysłowie - dla administracji, że ci pacjenci żyją – mówi prof. Andrzej Mackiewicz, który wielokrotnie zwracał się z prośbą do ministerstwa. Jednak wciąż słyszał tę samą odpowiedź – finansowanie eksperymentów medycznych byłoby groźne.

Dyrektor Dariusz Adamczewski radzi jedynie, że trzeba sobie poszukać źródeł finansowania, a powinien to zrobić twórca szczepionki.

Kłopot w tym, że pacjenci chorzy na jeden z najbardziej złośliwych nowotworów, czasu nie mają zbyt wiele...

..