"Antybiotykooporność to ogromny problem i to problem każdej osoby, bo to nie my wykształcamy w sobie oporność na antybiotyki, ale bakterie. A bakterie nie znają granic. Każdy może się zarazić, nawet, jak ktoś nie choruje" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, biolog z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, Sylwia Borska. Ekspert tłumaczy, że bakterie przekazują sobie geny oporności nie tylko poprzez rozmnażanie, "ale również między sobą". Jak zwalczać takie bakterie? "Nie trzeba ich zabijać, można zaburzać ich komunikację. To robią np. leki, które były stosowane w leczeniu epilepsji, czy nawracających migren" - mówi Borska. Dodaje, że "są prognozy, że do 2050 roku umrze 10 mln ludzi z powodu zakażeń bakteriami opornymi". "Ta przyczyna śmierci wysuwa się na czołówkę, nawet przed nowotworami" - kończy gość RMF Classic.

REKLAMA

Tomasz Skory: Parę tygodni temu i tak już zaniepokojony świat medycyny, nauki, poruszyła wiadomość, że w Chinach odkryto bakterie odporne na jeden z antybiotyków, tak zwanej ostatniej szansy - kolistynę. Kilka tygodni później stwierdzono obecność tych bakterii także w Danii, Wielkiej Brytanii, bodaj w Polsce również. Pani należy do osób, które zdają sobie sprawę ze znaczenia tego faktu. Co to znaczy dla medycyny i ludzkości?

Dr Sylwia Borska: Antybiotykooporność, to jest ogromny problem. Coraz więcej ludzi, mam wrażenie, zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ problem ten jest nagłaśniany. Niektóre osoby myślą, że to jest problem naukowców, lekarzy, firm farmaceutycznych, tymczasem to tak naprawdę jest problem każdej osoby, ponieważ to nie my wykształcamy w sobie odporność na antybiotyki, ale bakterie. Bakterie nie znają granic, każdy może się zarazić, nawet ktoś, kto nie choruje. Często są to bakterie, które wcale nie są groźnymi bakteriami. Jeżeli osoba jest zdrowa, nie powodują żadnych bardzo poważnych zakażeń. W przypadku spadku odporności, a tak się dzieje na przykład w szpitalach, gdzie przebywają ludzie chorzy, osłabieni, starsi, albo jeszcze tacy, którzy nie wykształcili odpowiedniej odporności, czyli na przykład noworodki, tam sytuacja jest najpoważniejsza. Te zakażanie wewnątrzszpitalne rozmaitymi bakteriami opornymi na różne typy antybiotyków, w tym też antybiotyki tak zwanej ostatniej szansy, to jest niesamowity problem w tej chwili.

Bakterie, które zwalczamy antybiotykami, jak dotąd ulegały - jeśli nie wszystkim - to przynajmniej niektórym z nich trzeba było odpowiednio trafić...

... i kolistyna należy właśnie do takiej grupy.

Bakterie jednak się stopniowo uodparniają i przekazują sobie przy tym geny odporności nawet między gatunkami i szczepami. Jak to możliwe?

Jest to tak zwany "poziomy transfer genów", albo "horyzontalny transfer genów". Bakterie nie tylko są w stanie przekazać sobie geny oporności z pokolenia na pokolenie...

...nie tylko przez rozmnażanie, ale?

Również między sobą, dają sobie takie "prezenty". Możemy wyhodować sobie bakterie, które nie są chorobotwórcze, są oporne na antybiotyki na przykład poprzez nieprawidłowe przyjmowanie tych antybiotyków i te bakterie mogą przekazać innym swoje umiejętności. Jest to ogromny problem i problem każdej osoby. Dużym również problemem jest stosowanie antybiotyków w hodowli zwierząt, weterynarii. Niestety stosuje się te same antybiotyki. Co gorsza, w niektórych krajach, zwłaszcza Chiny, Brazylia, Południowa Afryka...

...dlaczego te najodporniejsze bakterie, bo ta, od której zaczęliśmy, pochodzi z Chin? Dlaczego te najodporniejsze bakterie pojawiają się w miejscach, unikając słowa - zacofanych - powiem - nienowoczesnych, jak odległa Azja, Chiny, Malezja, Pakistan. Czemu? Przecież tam się chyba nie nadużywa antybiotyków?

Właśnie nadużywa się. W Indiach antybiotyki są wszędzie. Właściwie prewencyjnie stosuje się antybiotyki w hodowli zwierząt i nie tylko można się zarazić w tym momencie bakteriami opornymi na różne antybiotyki od zwierząt w bezpośrednim kontakcie, ale również przez jedzenie mięsa, tatara na przykład. Woda jest skażona, gleba, wszystko.

Prewencja jest bodaj taka troszkę w cudzysłowie...

...prawie żadna.

W gruncie rzeczy sprowadza się to do tego, że podaje się te antybiotyki po to, żeby przyrost masy mięśniowej mięsa w hodowli był większy. Zdaje się, że o to chodzi.

Tak naprawdę, to nie jest prewencja, tylko chodzi tutaj o coś zupełnie innego i nie jest to kontrolowane. Jednak w krajach Unii Europejskiej, w Stanach Zjednoczonych, to jest pod kontrolą, tam, niestety nie. Tak jak na przykład oszacowano, że enterobakterie, to są takie bakterie jak na przykład pałeczka okrężnicy, czy też pałeczka zapalenia płuc, które właśnie powodują takie bardzo ostre zakażenia właśnie wewnątrzszpitalne, są tym straszakiem największym. W Nowym Jorku - to jest raport z grudnia 2015 - jest około 10 proc. populacji nosicieli takich opornych bakterii, natomiast w Pakistanie 95 proc.



Czyli grozi nam powrót do ery sprzed Aleksandra Flaminga i odkrycia penicyliny? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl