"Zostałem aktorem przez czysty przypadek. Dzieciaki, które tworzyły teatr, poprosiły mnie, żebym do nich dołączył. Wydawało mi się to strasznie głupie, ale to zrobiłem. Dopiero później nauczyłem się kochać tę pracę" - przyznał w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą John Malkovich. Słynny amerykański aktor przyjechał do Krakowa na festiwal Mastercard OFF CAMERA. "Nie wiem, czy w przyszłości ludzie będą chodzić do kina na coś innego niż filmy Marvela. Czy kino przetrwa? Nie mam pojęcia" - mówił. "Nie myślę specjalnie o tym, czy jestem lubiany, czy nie. Myślę o tym, co robię" - zapewnił.

REKLAMA

John Malkovich przyjechał do Krakowa z filmem "Dominion", w którym zagrał jedną z głównych ról. To właśnie ten obraz otworzył festiwal Mastercard OFF CAMERA.

"Dominion" to opowieść przybliżająca postać walijskiego poety Dylana Thomasa. Skupia się na ostatnim tygodniu jego życia. Malkovich wciela się w jedną z osób z otoczenia poety - doktora Feltona.

Jakie były pierwsze wrażenia Malkovicha po lekturze scenariusza filmu? Kiedy przeczytałem scenariusz, byłem zaskoczony, że nic nie wiem o Stevenie Bernsteinie (reżyser i scenarzysta filmu, wcześniej znany jako operator - przyp. red.) - przyznał gwiazdor. Byłem zaskoczony, że to napisał operator (...). Scenariusz był bardzo literacki - przypominał sztukę teatralną. Może jako operator (Bernstein - przyp. red.) się tym nie martwił, bo wiedział, co chce uzyskać - dodał. Malkovich podkreślał, że jego uwagę zwróciła też interesująca historia i dobrze napisani bohaterowie.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

John Malkovich w RMF FM: Czy kino przetrwa? Nie mam pojęcia

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta pytała Malkovicha, kim jest grany przez niego w "Dominion" doktor Felton. Film w jakimś sensie obarcza go odpowiedzialnością za śmierć Dylana Thomasa. Nie wiem, czy tak było, czy nie. Nie mam pojęcia. Raczej obwiniałbym samego Thomasa. On mierzył się z chorobą alkoholową, której nie umiał pokonać - a może nawet nie próbował - opisywał gwiazdor w rozmowie z RMF FM. Doktor Felton jest dość bezpośredni w relacjach z Thomasem. Mówi, jakie czeka go przeznaczenie, jeśli się nie zmieni. Jest dość zimny i zdystansowany. Nie chce być dla Thomasa ani ojcem, ani kolegą, ani przyjacielem - tłumaczył aktor.

Nasza dziennikarka pytała Johna Malkovicha, w czym jego zdaniem tkwi siła poezji Dylana Thomasa. Aktor odpowiedział na to pytanie, ujmując sprawę szerzej. Co jest siłą języka? Dla mnie to bardzo proste. Chodzi o porządek słów. W porządku X w jakimś języku mają ogromną moc, a w porządku Y - nie mają jej w ogóle - wyjaśniał gwiazdor w RMF FM. To zdolność układania słów w sposób, który budzi zainteresowanie, emocje, radość, rozpacz, fascynację, może nawet pewnego rodzaju wewnętrzny przymus - wyliczał.

Malkovich: Zostałem aktorem przez przypadek

John Malkovich w jednym z wywiadów przyznał, że w młodości był bardziej leniwy niż obecnie. Co w takim razie sprawia, że obecnie ceni sobie intensywną pracę?

Zostałem aktorem przez czysty przypadek. Dzieciaki, które tworzyły teatr, poprosiły mnie, żebym do nich dołączył. Wydawało mi się to strasznie głupie, ale to zrobiłem. Może nie wiedziałem, co innego miałbym ze sobą zrobić - mówił aktor w RMF FM. Dopiero później nauczyłem się kochać tę pracę, a nie po prostu wykonywać ją bez myślenia o tym. To było dziwne - przyznał.

"Nie wiem, czy w przyszłości ludzie będą chodzić do kina na coś innego niż filmy Marvela"

Z racji wieloletniego doświadczenia Malkovich z bliska obserwuje, jak zmienia się branża filmowa. Katarzyna Sobiechowska-Szuchta dopytywała go o ocenę tych przemian.

To dobre pytanie. Pierwszy raz w filmie zagrałem w 1983 r. Branża kompletnie się zmieniła. W latach 70. na świecie pojawiały się wspaniałe filmy, w 80. również. Potem filmy klasy B stały się filmami klasy A. Filmy klasy A stały się klasą D czy F. To była wielka zmiana - mówił w RMF FM gwiazdor. Nadejście VHS przyniosło kolejną poważną zmianę. Płyty DVD jeszcze ją pogłębiły. Potem nadszedł streaming - analizował.

Jest bardzo możliwe, że film coś stracił, kiedy stał się - nazwijmy to w ten sposób - powtarzalny. Już nie jest tak, że idziesz do kina w Krakowie z 400 obcymi ludźmi, siadasz w ciemności i oglądasz coś, czego nie widziałaś wcześniej i nie obejrzyj już później - stwierdził w RMF FM Malkovich. Nie wiem, czy w przyszłości ludzie będą chodzić do kina na coś innego niż filmy Marvela - przyznał. Czy kino przetrwa? Nie mam pojęcia. Nie wiem, co zrobiłbym, gdybym miał obstawiać. Jeśli tak to jak przetrwa? - pytał.

Słynny aktor przyznał w RMF FM, że jest pod wrażeniem wizyty w krakowskiej Cricotece. To fantastyczne muzeum, ciekawy budynek, bardzo interesująca wystawa stała - mówił Malkovich. Jak relacjonował, po obejrzeniu w Cricotece materiału filmowego dotyczącego rekwizytów zapytał, czy występują w nim profesjonalni aktorzy, amatorzy czy performerzy. Okazało się, że byli tam ludzie ze wszystkich tych grup - mówił Malkovich. Może kino w jakiś sposób przetrwa właśnie w takiej formie - nie mówię o perspektywie roku czy 10 lat. Nie wiadomo, czy będzie jak z teatrem, który stale umiera od 2000 lat, ale nie jest martwy. Czy przyjmie jakąś inną formę? Nie mam pojęcia - spekulował aktor.

"Słucham prawie wyłącznie klasyki"

Nasza dziennikarka pytała też Malkovicha o to, jakiej muzyki słucha, gdy chce się wyciszyć. Słucham prawie wyłącznie klasyki - nie robiłem tego w ogóle, zanim nie przekroczyłem pięćdziesiątki - przyznał. Teraz słucham dużo Brucknera, bo mam zagrać rumuńskiego dyrygenta Sergiu Celibidache. Uczę się dyrygowania. To niestety nie jest takie proste, na jakie wygląda - ocenił. Gram też w sztuce "The Infamous Ramirez Hoffman" na podstawie książki Roberto Bolaño "Literatura faszystowska w obu Amerykach". Występuję z trzema muzykami - dodał. W kontekście zajęć związanych z muzyką klasyczną wymienił też spektakl na podstawie książki Ernesto Sábato "O bohaterach i grobach".

Na koniec Katarzyna Sobiechowska-Szuchta spytała Malkovicha, czy czuje się lubiany w Polsce. Aktor przyznał, że nie zastanawia się nad tym, choć wyrazy sympatii są dla niego oczywiście bardzo miłe. Zwykle myślę o rodzinie, przyjaciołach, pracy, jaką mam do zrobienia. Nie myślę specjalnie o tym, czy jestem lubiany, czy nie. Myślę o tym, co robię - podsumował.