30-latka ze wsi pod Oławą na Dolnym Śląsku przyznała się do zabójstwa swojego dziecka. Zmumifikowane ciało noworodka policja znalazła na strychu domu. Razem z matką zatrzymano jeszcze jedną kobietę i dwóch mężczyzn. Wiadomość o tej makabrycznej sprawie dostaliśmy od pana Mateusza na Gorącą Linię RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Jak ustalili wrocławscy policjanci, dziewczynka zmarła w ubiegłym roku i od tego czasu jej zwłoki leżały na strychu. Teraz zostały przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie lekarze określą dokładny czas i przyczynę śmierci.

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska dowiedziała się, że sprawa wyszła na jaw dzięki sygnałowi od anonimowego informatora, który widywał kobietę w ciąży i zaniepokoiło go, że nie pokazuje się ona z dzieckiem. Opieka społeczna z Oławy już pół roku temu zawiadomiła wrocławską prokuraturę o zniknięciu noworodka. Śledczy zarządzili przeszukanie domu 30-latki, ale niczego podejrzanego nie znaleziono. Później sprawdzany był wątek oddania dziecka do zagranicznej adopcji. Dopiero gdy tej wersji również nie udało się potwierdzić, do przeszukania domu sprowadzono policyjnego psa. Ciało noworodka znaleziono na strychu.

W tym domu we wsi Siedlce pod Oławą doszło do tragedii / fot. Barbara Zielińska, RMF FM /
W tym domu we wsi Siedlce pod Oławą doszło do tragedii / fot. Barbara Zielińska, RMF FM /
Przez szparę w bramie widać policjantów, prowadzących czynności na posesji / fot. Barbara Zielińska, RMF FM /
W tym domu we wsi Siedlce pod Oławą doszło do tragedii / fot. Barbara Zielińska, RMF FM /
W tym domu we wsi Siedlce pod Oławą doszło do tragedii / fot. Barbara Zielińska, RMF FM /

Mówiła, że po porodzie zostawiła dziecko w szpitalu

Mieszkańcy wsi Siedlce pod Oławą są wstrząśnięci makabrycznym odkryciem. Wiedzieli, że 30-latka była w ciąży z piątym dzieckiem, ale miała im powiedzieć, że po porodzie zostawiła maleństwo w szpitalu.

Miałyśmy stosunki dosyć koleżeńskie. W życiu nie powiedziałabym, że jest zdolna zrobić coś takiego. (...) Ja z narzeczoną chodziliśmy do niej, bo ma internet. Ma internet u góry, nic w ogóle nie było czuć - mówili naszej reporterce mieszkańcy wsi.