Elias Rodriguez został oskarżony o zabójstwo dwojga pracowników ambasady Izraela w Waszyngtonie. Prokuratorzy prawdopodobnie wniosą dodatkowe zarzuty, ponieważ władze nadal badają przestępstwo jako zbrodnię z nienawiści wobec społeczności żydowskiej i terroryzm.
Mężczyzna nie ustosunkował się w sądzie do zarzutów. Nie zadeklarował, czy jest winny, czy niewinny. Zrobiłem to dla Palestyny, zrobiłem to dla Gazy - miał oświadczyć.
Jak podała agencja AP, 31-letni Elias Rodriguez krzyczał "Wolna Palestyna", gdy był wyprowadzany po aresztowaniu. W środowym ataku zginęła Amerykanka i Izraelczyk, którzy właśnie opuścili wydarzenie w waszyngtońskim Muzeum Żydowskim. Wkrótce mieli się zaręczyć.
Po strzelaninie, do której doszło w środę po godz. 21 czasu lokalnego, podejrzany wszedł do muzeum i oświadczył, że "to zrobił". Pod przysięgą zeznał, że w chwili aresztowania nie był już uzbrojony.
Rodriguez wyznał detektywom, że podziwia czynnego żołnierza sił powietrznych, który podpalił się przed ambasadą Izraela w lutym 2024 roku. Nazwał go "odważnym" i "męczennikiem" - wynika z dokumentów sądowych.
Przemoc wobec kogokolwiek ze względu na jego religię jest aktem tchórzostwa. To nie jest akt bohaterstwa. Antysemityzm nie będzie tolerowany, szczególnie w stolicy kraju — podkreśliła Jeanine Pirro, pełniąca obowiązki prokurator federalnej w Dystrykcie Kolumbii.
AP zaznaczyła, że "przerażający atak skłonił izraelskie misje dyplomatyczne do wzmocnienia bezpieczeństwa i opuszczenia flag do połowy masztu. Stało się to w czasie, gdy Izrael prowadzi kolejną dużą ofensywę w Strefie Gazy w wojnie z Hamasem, która zaostrzyła napięcia na Bliskim Wschodzie i na arenie międzynarodowej, a funkcjonariusze organów ścigania wielokrotnie ostrzegali, że może to zainspirować przemoc w USA".
Świadkowie, którzy byli w muzeum, zeznali, że gdy mężczyzna wszedł do budynku, myśleli początkowo, że to ktoś, kto uciekł przed napastnikiem. Pomyśleliśmy, że po prostu potrzebuje pomocy i bezpiecznego schronienia - powiedziała jedna z kobiet.
Ludzie go uspokajali, podawali mu wodę, opiekowali się nim. Nie wiedzieliśmy, że był kimś, kto wykonywał egzekucje z zimną krwią - mówił inny mężczyzna.
On był strzelcem. Kiedy policja się pojawiła, powiedział: "Ja to zrobiłem. Jestem nieuzbrojony" - dodał.
Powiedział: "Zrobiłem to dla Gazy. Wolna Palestyna" - relacjonował.