Stany Zjednoczone utworzyły stałą jednostkę dronów MQ-9 Reaper na Półwyspie Koreańskim, co jest odpowiedzią na rosnące napięcia militarne w Azji Wschodniej i sygnałem wsparcia dla sojuszników. Nowa eskadra, reaktywowana po kilkudziesięciu latach, to kolejny krok w celu wzmocnienia potencjału powietrznego Ameryki w regionie Indo-Pacyfiku.
Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych reaktywowały w poniedziałek 431. Eskadrę Rozpoznawczą. Jednostka, której tradycje sięgają II wojny światowej, została uruchomiona w bazie Kunsan w Korei Południowej, położonej niespełna 200 km na południe od Seulu.
431. Eskadra Rozpoznawcza została pierwotnie utworzona w 1943 roku w Australii jako jednostka myśliwska, eskortująca bombowce w rejonie Pacyfiku. Po raz ostatni była aktywna w Kalifornii w latach 90. XX wieku, testując samoloty F-111; została rozwiązana w 1992 r. Siły amerykańskie podkreśliły, że jej reaktywacja to symboliczne nawiązanie do historycznych tradycji i nowoczesnych wyzwań.
Na wyposażeniu reaktywowanej eskadry znajdą się drony MQ-9 Reaper. To zaawansowane bezzałogowce, które mogą wykonywać zarówno misje rozpoznawcze, jak i bojowe. Zasięg operacyjny tych maszyn przekracza 2,5 tys. km, a dzięki możliwości tankowania w powietrzu mogą pozostawać w powietrzu praktycznie bez ograniczeń czasowych. Drony są wyposażone w szeroki wachlarz uzbrojenia - od pocisków Hellfire po bomby kierowane laserowo.
Obecność Reaperów w Kunsan pozwala na monitorowanie nie tylko Korei Północnej, ale także Morza Wschodniochińskiego, Tajwanu (oddalonego o ok. 1300 km) oraz chińskiego wybrzeża, które znajduje się zaledwie 400 km od bazy. Bohai, gdzie regularnie ćwiczy chińska marynarka, leży w zasięgu ponad 950 km.
Decyzja o stałym rozmieszczeniu dronów w Korei Południowej zapadła w czasie, gdy relacje między USA, Chinami i Koreą Północną są szczególnie napięte. Kilka tygodni temu przywódcy Korei Północnej i Chin - Kim Dzong Un i Xi Jinping - wspólnie uczestniczyli w wielkiej defiladzie wojskowej w Pekinie, demonstrując zacieśnienie współpracy.
Z komunikatu Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych wynika, że operacje Reaperów będą wspierać priorytety wywiadowcze, rozpoznawcze i obserwacyjne w całym regionie Indo-Pacyfiku, który rozciąga się od zachodniego wybrzeża USA po Indie i od Antarktydy po biegun północny.
Rozmieszczenie MQ-9 to potężne wzmocnienie naszych możliwości w regionie - podkreślił dowódca eskadry, podpułkownik Douglas Slater, cytowany przez CNN. Jesteśmy tu, by wspierać misję, pogłębiać współpracę i pokazać nasze zaangażowanie w bezpieczeństwo Indo-Pacyfiku - dodał.
Co istotne, MQ-9 Reaper to nie tylko narzędzie do zbierania informacji. Drony te mogą prowadzić precyzyjne ataki na cele naziemne, co czyni je jednym z najważniejszych elementów nowoczesnych operacji wojskowych. Ich obecność w Korei Południowej to jasny sygnał dla potencjalnych przeciwników, że USA są gotowe do szybkiej i skutecznej reakcji na wszelkie zagrożenia.
Na razie nie ujawniono, ile dronów MQ-9 Reaper będzie stacjonować w bazie Kunsan, ale z danych Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych wynika, że w styczniu br. było tam 50 takich maszyn.
Rozmieszczenie dronów MQ-9 to nie jedyna zmiana w amerykańskiej obecności wojskowej w Korei Południowej w ostatnich miesiącach. W lipcu Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły transfer 31 myśliwców wielozadaniowych F-16 oraz 1000 żołnierzy z bazy Kunsan do bazy Osan, położonej bliżej granicy z Koreą Północną.
Celem tej operacji jest utworzenie tzw. super eskadry, która ma zwiększyć skuteczność bojową i elastyczność operacyjną na Półwyspie Koreańskim. Tymczasowy transfer samolotów F-16 potrwa co najmniej do października przyszłego i ma pozwolić na ocenę, czy taka koncentracja sił rzeczywiście zwiększa amerykańskie zdolności bojowe w regionie.
Stała obecność amerykańskich dronów w Korei Południowej jest bacznie obserwowana przez Chiny i Koreę Północną. Pekin wielokrotnie krytykował wzmacnianie amerykańskiej obecności wojskowej w regionie, uznając to za zagrożenie dla własnych interesów strategicznych. Z kolei Pjongjang regularnie potępia wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Południowej, uznając je za przygotowania do inwazji.
Dla Korei Południowej i Japonii obecność reaktywowanej jednostki i dronów MQ-9 to jednak gwarancja, że Ameryka pozostanie zaangażowane w bezpieczeństwo swoich sojuszników, mimo globalnych wyzwań i zmian w polityce Waszyngtonu.