Sąd na Florydzie uznał Donnę Adelson, matriarchinię zamożnej rodziny z południa stanu, winną zlecenia zabójstwa byłego zięcia, profesora prawa Daniela Markela. Sprawa, która przez ponad dekadę elektryzowała opinię publiczną, była związana z burzliwym rozwodem, walką o opiekę nad dziećmi i konfliktem rodzinnym.
W czwartek, jak informuje CNN, ława przysięgłych w Tallahassee uznała Donnę Adelson winną morderstwa pierwszego stopnia, spisku oraz nakłaniania do zabójstwa Daniela Markela - profesora prawa na Uniwersytecie Stanowym Florydy.
Markel został zastrzelony w 2014 roku, gdy był w trakcie zażartej batalii o opiekę nad dziećmi ze swoją byłą żoną, Wendi Adelson.
Według prokuratury Donna Adelson miała zlecić zabójstwo, gdy Markel sprzeciwił się przeprowadzce jej córki i wnuków z Tallahassee na południe Florydy. Sąd nie pozwolił na zmianę miejsca zamieszkania dzieci, a Markel odmówił przeprowadzki, co - zdaniem śledczych - stało się motywem zbrodni.
Wyrok w tej sprawie zapadł po wielotygodniowym procesie, podczas którego zeznawali m.in. dorosłe dzieci oskarżonej, współwięźniowie oraz agent FBI pod przykrywką. Donna Adelson była piątą osobą sądzoną w związku z tą sprawą. Jej syn, Charles Adelson, już wcześniej został skazany na dożywocie za udział w zbrodni.
W oświadczeniu po ogłoszeniu wyroku matka zamordowanego, Ruth Markel, podkreśliła, że jej rodzina od 11 lat żyje w niewyobrażalnym bólu i żałobie po stracie syna.
Sędzia zapowiedział, że wyrok skazujący zostanie ogłoszony w późniejszym terminie, a kolejne posiedzenie sądu zaplanowano na 14 października.