Dunaj osiągnął w ostatnich dniach poziom najwyższy od dziesięcioleci; wysoka woda zagraża Bułgarii, Serbii i Rumunii. Tam tysiące osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów w obawie przed powodzią.

REKLAMA

We wszystkich miejscowościach bułgarskiej części doliny Dunaju ogłoszono stan alarmowy; na wodowskazie w Widinie rzeki osiągnęły poziom tylko o 2 centymetry niższy od górnego poziomu wałów. Tamtejsze władze prognozuje, że dziś wody Dunaju osiągną rekordowy poziom sprzed 64 laty, kiedy to powódź zalała miasto.

W Widinie już wczoraj ewakuowano więc chorych ze szpitala miejskiego oraz dzieci z sierocińca, zamknięto szkoły i wezwano rodziny z dziećmi do opuszczenia miasta. W sześciotysięcznym naddunajskim mieście portowym Łom żołnierze i ekipy ratownicze rozpoczęli budowę dodatkowych wałów, mających powstrzymać nieustannie wzbierającą rzekę.

Bułgarski minister spraw zagranicznych wezwał sąsiednie kraje naddunajskie Serbię i Rumunię, które również walczą z groźbą powodzi, by zmniejszyły ilość wody spuszczanej z wielkiego, sztucznego hydrokompleksu Żelazne Wrota.

W Serbii Dunaj i jego wielki dopływ Sawa, nieustannie wzbierają, zagrażając m.in. nisko położonym dzielnicom stolicy. Szczyt fali powodziowej spodziewany jest tam dziś i jutro.

W Rumunii fala powodziowa, spowodowana przerwaniem wałów ochronnych w regionie Smardanu w delcie Dunaju, zniszczyła 70 budynków mieszkalnych i zalała około 5000 hektarów użytków rolnych. Władze rumuńskie przewidują, że zagrożenie powodzią utrzyma się przez co najmniej tydzień.

Rumuni mają nadal świeżo w pamięci ubiegłoroczną walkę z żywiołem, kiedy to latem rekordowa powódź spowodowała śmierć dziesiątek ludzi i straty materialne idące w setki milionów euro.