Agencja Bezpieczeństwa Narodowego łamała zasady prywatności i przekraczała swe uprawnienia tysiące razy każdego roku, od kiedy w 2008 roku otrzymała dodatkowe pełnomocnictwa - pisze "Washington Post", powołując się na dokumenty uzyskane od Edwarda Snowdena. Według gazety, w wyniku tych działań obywatele USA i cudzoziemcy byli poddawani bezprawnemu nadzorowi elektronicznemu.

REKLAMA

Waszyngtoński dziennik opublikował na swojej stronie internetowej wybór dokumentów, przekazanych mu przez Edwarda Snowdena - dawnego współpracownika amerykańskich służb specjalnych, który w czerwcu uciekł ze Stanów Zjednoczonych po ujawnieniu "Washington Post" i brytyjskiemu dziennikowi "Guardian" dokumentów, które szczegółowo opisywały funkcjonowanie programów inwigilacji elektronicznej stosowanych przez NSA. Snowden został za to oskarżony przez władze USA o szpiegostwo. Niedawno dostał tymczasowy azyl w Rosji.

Dokumenty przekazane przez Snowdena waszyngtońskiemu dziennikowi zawierają bardziej szczegółowy opis działalności NSA niż raporty przesyłane członkom Kongresu USA czy wysokiej rangi urzędnikom Departamentu Sprawiedliwości. Z jednego z nich wynika, że w raportach adresowanych do Departamentu Sprawiedliwości i szefa wywiadu NSA nakazała swoim pracownikom zamienianie niektórych szczegółów na bardziej ogólne terminy.

Według "Washington Post", do "najpoważniejszego pogwałcenia prawa" przez NSA doszło w 2011 roku. Chodzi o przekierowanie dużej ilości międzynarodowych danych przechodzących przez światłowody w USA do tzw. przechowalni, gdzie materiał miał oczekiwać na przetworzenie i selekcję. Podczas tej operacji zebrano i zmagazynowano amerykańskie i zagraniczne e-maile.

Amerykański sąd FISC (Foreign Intelligence Surveillance Court), który ma za zadanie nadzorowanie zagranicznego wywiadu i udziela NSA niezbędnej zgody na podejmowane przez nią działania, dowiedział się o tej nowej metodzie zbierania danych kilka miesięcy po wprowadzeniu jej w życie, po czym uznał ją za niezgodną z konstytucją.

"Washington Post" pisze też o wewnętrznej kontroli w NSA z maja 2012 roku, z której wynika, że w ciągu 12 miesięcy doszło do 2776 przypadków nieautoryzowanego gromadzenia, przetrzymywania lub dystrybucji danych. Nie jest jasne, ile osób padło ofiarą tego procederu.

Według kontrolerów, liczba przypadków nieautoryzowanego gromadzenia danych wzrosła w pierwszym kwartale 2012 roku, gdy z powodu chińskiego Nowego Roku Stany Zjednoczone odwiedzało wielu Chińczyków, będących na celowniku NSA.

Niektóre dane były przechwytywane, gdy zagraniczne cele wjeżdżały na teren USA, choć możliwości szpiegowania ich w Stanach Zjednoczonych są prawnie ograniczone. System nie odnotowywał jednak tego, że cel przekroczył amerykańską granicę.

Czasami ofiarą NSA przypadkowo padały cele, które uważane były za obcokrajowców, ale po dokładniejszym śledztwie okazywały się być Amerykanami.

(edbie)