W Sierra Leone (zachodnia Afryka) wciąż dochodzi do rytualnych zabójstw, które mają związek z tzw. czarną magią. Zdesperowane rodziny od lat domagają się sprawiedliwości, jednak większość spraw nigdy nie zostaje wyjaśniona. Reporterzy BBC Africa Eye dotarli do osób podających się za praktyków juju, którzy polują na ludzi, by z ich szczątków przygotować "magiczne amulety".

REKLAMA

  • W Sierra Leone wciąż dochodzi do brutalnych zabójstw rytualnych związanych z czarną magią.
  • "Magiczne amulety" zamawiają najczęściej wysoko postawione osoby w państwie. W ich mniemaniu gwarantują one dobrobyt i władzę.
  • Reporterzy BBC dotarli do praktyków juju. "Nie ma takich części ludzkiego ciała, z którymi byśmy nie pracowali" - mówi jeden z nich.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

Jedną z najbardziej wstrząsających historii jest sprawa 11-letniego Papayo z Makeni w środkowej Sierra Leone, który zniknął cztery lata temu. Jego matka, Sallay Kalokoh, wciąż nie dowiedziała się, kto odpowiada za jego śmierć. Policja nawet nie potwierdziła, że było to "zabójstwo rytualne".

Cierpię. Zabito moje dziecko, a sprawa wciąż jest niewyjaśniona - mówi dziennikarzom BBC Africa Eye.

Ciało jej syna znaleziono okaleczone - usunięto z niego części ciała, w tym organy wewnętrzne, oczy i jedno ramię.

Chłopiec wyszedł z domu, by sprzedać ryby na targu. Rodzina szukała go dwa tygodnie. W końcu Papayo znaleziono w studni - bestialsko okaleczonego.

Zawsze mówimy naszym dzieciom, żeby uważały, jeśli coś sprzedają. Nie chodziły w ustronne miejsca ani nie przyjmowały prezentów od obcych. W tym kraju zdarza się to często - dodaje Sallay Kalokoh.

Rytualne zabójstwa - zjawisko, które prawie nigdy nie jest ścigane

Ludzie zostają zamordowani w celu wykorzystania ich części ciała w tzw. rytuałach magicznych przez praktykujących czarną magię juju.

Ich klienci - często wysoko postawione osoby w państwie - płacą ogromne sumy pieniędzy za "magiczne amulety" z ludzkich szczątków, które - w ich mniemaniu - gwarantują dobrobyt i władzę.

Choć lokalne społeczności od lat zgłaszają podejrzenia dotyczące zabójstw rytualnych, policja rzadko się nimi zajmuje. Głęboko zakorzeniona wiara w czary sprawia, że funkcjonariusze policji boją się angażować w wyjaśnianie morderstw rytualnych. Reporter BBC zauważa, że kraj niemal nie ma możliwości prowadzenia rzetelnych śledztw - w całej, prawie 9-milionowej Sierra Leone pracuje tylko jeden patomorfolog.

Tutaj zabijamy, a krew spływa tam

Dziennikarze BBC dotarli do dwóch mężczyzn podających się za praktyków juju. Obaj deklarowali, że potrafią zdobyć części ludzkiego ciała, by przygotować "magiczne amulety".

W północnym dystrykcie Kambia spotkali mężczyznę nazywającego się Kanu, który przyjmował "klientów" w lesie, w tajnym sanktuarium. Miał twarz zasłoniętą czerwoną rytualną maską.

Współpracowałem z naprawdę wielkimi politykami w Gwinei, Senegalu i Nigerii... Czasami nocą, w okresie wyborów, to miejsce jest pełne ludzi - opowiada.

Pokazał reporterom ludzką czaszkę: Widzisz to? To czaszka kobiety, którą wysuszyłem dla swojego klienta. Spodziewam się, że zostanie odebrana dzisiaj albo jutro.

Wskazał też miejsce, w którym dokonywane są zabójstwa i gdzie wieszane są ludzkie szczątki.

Zabijamy tutaj, a krew spływa tam... Wielcy wodzowie, gdy chcą zdobyć władzę, przychodzą tutaj. Daję im to, czego chcą - opowiada reporterowi BBC.

Kiedy dziennikarz zapytał o konkretną "usługę", np. kobiece nogi, Kanu podał cenę: Kobieta kosztuje 70 mln leoni, czyli ok. 3 tys. dol. (11 tys. zł)

BBC przekazało dowody i swoje ustalenia policji, jednak nie wiadomo, czy wszczęto formalne śledztwo.

"Nie ma ludzkich części, z którymi byśmy nie pracowali"

Kolejny mężczyzna, który przedstawił się jako Idara, działał w dzielnicy Waterloo pod Freetown.

Nie jestem sam, mam pod sobą nawet 250 ludzi pracujących w moim imieniu - powiedział reporterowi BBC pracującemu pod przykrywką.

Nie ma takich części ludzkiego ciała, z którymi byśmy nie pracowali. Gdy zamawiamy konkretną część ciała, dostajemy ją. Dzielimy się pracą.

W trakcie przygotowywania reportażu Idara poinformował, że jego ludzie dostali zlecenie i "są gotowi wyruszyć na polowanie" - BBC natychmiast powiadomiło policję.

Podczas akcji funkcjonariusze podkreślali, że bez wsparcia uzdrowiciela Tarawalliego, szefa Rady Tradycyjnych Uzdrowicieli, nie odważyliby się wejść do sanktuarium.

Nie wejdę tam. Wiem, że mają swoje moce, które przewyższają moją władzę - przyznał jeden z policjantów.

W domu Idary znaleziono m.in. kości, włosy i substancje, które miały pochodzić z cmentarzy. Aresztowano trzy osoby. Postawiono im zarzuty m.in. praktykowania czarów. Żaden z nich nie przyznał się do winy; zostali zwolnieni za kaucją.

Rodziny nigdy nie poznają prawdy o śmierci swoich bliskich

Podczas pracy nad reportażem zginęła kuzynka reporterki BBC - Fatmata Conteh, 28-letnia matka dwójki dzieci. Jej ciało znaleziono koło drogi w Makeni. Mieszkańcy byli przekonani, że to kolejny mord rytualny, bo brakowało jej kilku zębów.

Autopsja, za którą rodzina musiała zapłacić z własnej kieszeni, nie wykazała jednoznacznej przyczyny śmierci. Nikt nie został zatrzymany.

Była osobą, która nikomu nie zrobiła krzywdy. Była bardzo spokojna i pracowita - wspomina jedna z osób uczestniczących w pogrzebie.

Rodziny ofiar czują się porzucone przez państwo. Podobnie jak matka Papayo, żyją w strachu i przeświadczeniu, że bezkarność sprawców będzie prowadzić do kolejnych tragedii.

Większość mieszkańców Sierra Leone korzysta z pomocy tradycyjnych uzdrowicieli - jest ich dziesiątki tysięcy, a lekarzy jedynie około tysiąca.

Szef Rady Tradycyjnych Uzdrowicieli, Sheku Tarawallie, jest oburzony działalnością osób takich jak Kanu: Staramy się ocieplić nasz wizerunek. Jedna zepsuta ryba może zepsuć całą partię ryb... Jesteśmy uzdrowicielami, zielarzami, a nie zabójcami - podkreśla.

Twierdzi, że za rytualnymi morderstwami stoją ludzie "żądni władzy i pieniędzy". Nie jest znana liczba zabójstw rytualnych w Sierra Leone. Większość ludzi identyfikuje się tam jako muzułmanie lub chrześcijanie.