Wstrząsający przypadek znęcania się nad zwierzęciem w Niemczech. Pies z Budziszyna został postrzelony aż 42 razy w głowę z wiatrówki. Policja zatrzymała już domniemanego sprawcę, a czworonożny bohater tej historii, dziś znany jako "Keks", powoli wraca do zdrowia w nowym, bezpiecznym domu.
Wydarzenia, które rozegrały się w okolicach Budziszyna, poruszyły zarówno lokalną społeczność, jak i miłośników zwierząt w całych Niemczech. W marcu tego roku przechodnie natrafili na ciężko rannego psa w jednej z wiosek nieopodal Budziszyna. Zwierzę było w stanie krytycznym - osłabione, wyraźnie cierpiące, z licznymi ranami na głowie. Reakcja ludzi była natychmiastowa: zabrali czworonoga do schroniska dla zwierząt, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie.
W schronisku przeprowadzono szczegółowe badania. Zdjęcie rentgenowskie ujawniło przerażającą prawdę: w głowie psa znajdowały się aż 42 śruty diabolo używane w wiatrówkach. Część z nich była głęboko wbita w kości i mięśnie, co czyniło operację wyjątkowo skomplikowaną i ryzykowną. Mimo ogromnych trudności lekarzom udało się przeprowadzić trzy zabiegi, podczas których usunięto znaczną liczbę pocisków. Niestety, niektóre z nich pozostały - są zbyt blisko ważnych naczyń krwionośnych lub wręcz zrosły się z kośćmi, przez co ich usunięcie mogłoby zagrozić życiu zwierzęcia.
Funkcjonariusze szybko powiązali sprawę z 48-letnim mieszkańcem regionu, który okazał się właścicielem rannego psa. Według ustaleń śledczych, to właśnie on miał zadać swojemu czworonogowi ogromne cierpienie, strzelając do niego z wiatrówki. W połowie sierpnia, na polecenie prokuratury, policja przeszukała mieszkanie podejrzanego. Funkcjonariusze zabezpieczyli broń i rozpoczęli formalne postępowanie w sprawie naruszenia ustawy o ochronie zwierząt. Za tak brutalny akt przemocy wobec zwierzęcia mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia lub wysoka kara grzywny.
W tej dramatycznej historii pojawił się jednak promyk nadziei. Schronisko dla zwierząt, które od początku opiekowało się postrzelonym psem, poinformowało o szczęśliwym zakończeniu jednego z jej rozdziałów. Jedna z pracownic placówki zdecydowała się zaadoptować czworonoga. Pies otrzymał nowe imię - "Keks" - i zamieszkał w bezpiecznym, pełnym troski domu.
Jak przekazują pracownicy schroniska za pośrednictwem mediów społecznościowych, Keks czuje się coraz lepiej. Mimo że w jego głowie wciąż tkwią pociski, które nie mogą zostać usunięte, psiak powoli odzyskuje radość życia i zaufanie do ludzi. Rehabilitacja, opieka weterynaryjna i miłość nowej opiekunki sprawiają, że Keks ma szansę na pełnowartościowe życie, choć ślady po tragedii pozostaną z nim już na zawsze.