Donald Trump deklarował przywiązanie do NATO, co oznacza przywiązanie do kolektywnej obrony - przekonywał sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Starał się umniejszyć znaczenie faktu, że z ust prezydenta USA nie padły takie zapewnienia pod adresem sojuszników.

REKLAMA

Przywódcy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego po raz pierwszy spotkali się na wczorajszym miniszczycie NATO w Brukseli z nowym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Amerykański przywódca przed objęciem stanowiska krytykował państwa, które nie przeznaczają na obronność 2 proc. PKB poddając nawet w wątpliwość ich obronę przez USA.

Dlatego też podczas szczytu oczekiwano jego publicznej deklaracji o przywiązaniu Stanów Zjednoczonych do stanowiącego podstawę Sojuszu art 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. Ta jednak nie padła podczas jedynego wystąpienia amerykańskiego prezydenta w czasie odsłonięcia przez niego pomnika upamiętniającego ofiary zamachów z 11 września 2001 r. oraz art. 5.

Monument wykonany z poskręcanego elementu stalowej konstrukcji nowojorskiego wieżowca, który runął po ataku terrorystycznym z 11 września 2001 r., ma przypominać, że sojusz po tych wydarzeniach po raz pierwszy uruchomił art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego mówiący o wspólnej obronie.

Sekretarz generalny Sojuszu starał się na konferencji prasowej, po spotkaniu liderów Sojuszu, bagatelizować sprawę braku deklaracji w sprawie art 5. ze strony Trumpa. Podkreślał, że amerykański prezydent w rozmowach z nim deklarował przywiązanie do NATO, a to samo przez się oznacza przywiązanie do art 5. Ze słów Stoltenberga wynika jednak, że Trump nawet podczas zamkniętej sesji nie wygłosił w tej sprawie jasnej deklaracji.

Prezydent Donald Trump uroczyście odsłonił pomnik poświęcony 11 września i art. 5. Tylko przez to przesłał silny sygnał. Po drugie mocno oświadczył przywiązanie Stanów Zjednoczonych do NATO, do naszego zbiorowego bezpieczeństwa, naszej kolektywnej obrony i gwarancji bezpieczeństwa. Zrobił to podczas spotkań ze mną, również, w Waszyngtonie, gdy spotkaliśmy się przed kilkoma tygodniami - oświadczył Stoltenberg.

Przekonywał, że ważniejsze od słów są czyny, a administracja Trumpa zaproponowała w tym tygodniu wzrost wydatków na obecność militarną USA w Europie o 40 proc. Sądzę, że to najmocniejszy z możliwych znaków przywiązania do NATO - podkreślił szef Sojuszu.

Zgodnie z zapowiedziami szczyt zajął się kwestią podziału obciążeń między sojuszników, w tym wydatków obronnych państw wchodzących do NATO. Trump, który mówił o tej sprawie jeszcze podczas kampanii wyborczej, wypomniał stojącym tuż obok niego w czasie publicznej uroczystości odsłonięcia pomnika przywódcom, że nie przeznaczają 2 proc. PKB na cele obronne.

23 z 28 krajów członkowskich ciągle nie płacą tego, co powinny na obronę. To nie fair wobec podatników w Stanach Zjednoczonych. Wiele z tych krajów jest winnych ogromne sumy pieniędzy za ubiegłe lata - oświadczył amerykański przywódca.

Stoltenberg podkreślał, że Trump wyszedł z jasnym przesłaniem, że wszyscy sojusznicy muszą wywiązać się ze zobowiązań, które podjęli w sprawie zwiększenia wydatków na obronność. Dodał przy tym, że NATO wykonuje swoją pracę. Wciąż mamy długą drogę do przebycia, jeszcze wiele do zrobienia, ale jest bardzo ważne, że po latach spadku wydatków na obronę w Europie i Kanadzie, nastąpił przełom w 2015 r.; zatrzymaliśmy cięcia, a w 2016 r. mieliśmy znaczący wzrost - mówił sekretarz generalny Sojuszu.

Jak poinformował sekretarz generalny państwa NATO zgodziły się podczas szczytu na tworzenie corocznych planów dotyczących tego jak będą dochodzić do celu 2 proc. PKB w wydatkach na obronność. Plany krajowe będą pokrywały trzy główne obszary - wydatki, możliwości obronne oraz wkład w misje - tłumaczył. Pierwszy zestaw raportów ma być gotowy do końca grudnia. Ministrowie obrony mają je przejrzeć do lutego.

(mpw)