Huragan polemik wybuchł we Francji po brutalnej interwencji paryskiej policji przeciwko ciemnoskóremu mężczyźnie, który… nie nosił maseczki na ulicy. Został on pobity, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i grozili mu pistoletami. Raport policji ujawnia jednak szczegóły, które rzucają nowe światło na całe zajście.

REKLAMA

Młody ciemnoskóry producent płyt raperów twierdzi, że kiedy wchodził bez maseczki do niewielkiego studia nagrań Black Gold Studios w Paryżu policjanci rzucili się na niego i zaczęli go bić, wyzywając go od "brudnych czarnuchów". Zapewnia, że chodziło o atak rasistowski.

Funkcjonariusze, którzy zostali zawieszeni przez szefa MSW Geralda Darmanina - przedstawiają jednak w raporcie zupełnie inną wersję wydarzeń. Mężczyzna bez maseczki palił na ulicy haszysz. Kiedy policjanci próbowali go zatrzymać - odepchnął jednego z nich, uciekł i usiłował się zabarykadować w studiu.

W czasie bijatyki wielokrotnie próbował chwycić pistolet jednego z funkcjonariuszy. Stróże porządku twierdzą, że sprawiał wrażenie osoby zupełnie nieczułej na ból - być może z powodu zażytych narkotyków. Następnie odmawiający podporzadkowania się poleceniom policjantów mężczyzna wezwał na pomoc około dziesięciu ciemnoskórych raperów, którzy nagrywali płytę w piwnicy studia. Krzyczał do stróżów porządku: "Załatwimy was! Już jesteście martwi!". Raperzy siłą wypchnęli ze studia policjantów. Wtedy ci ostatni użyli gazu łzawiącego i zaczęli grozić bronią palną. Prawie całe zajście zostało sfilmowane przez kamerę monitorującą wejście do studia nagrań Black Gold Studios.

DOCUMENT: la squence intgrale des 13 minutes de l'agression policire contre un producteur de musique parisien. Attention: images difficiles de violences et d'insultes racistes. pic.twitter.com/37EbfgID2T

LoopsidernewsNovember 26, 2020

Wszczęto śledztwo. Szef MSW Gerald Darmanin zawiesił czterech policjantów. Zapowiedział, że zostaną usunięci z policji, jeżeli sąd orzeknie, że popełnili przestępstwo. Według Pałacu Elizejskiego, prezydent Emmanuel Macron oświadczył, że jest zszokowany całym zajściem.

Wielu paryskich komentatorów przypomina jednak, że policjanci - aż do momentu ewentualnego udowodnienia im winy - powinni korzystać z zasady domniemanej niewinności. Tym bardziej, że w ostatnich latach często zdarzało się, że politycy potępiali brutalność policjantów wobec mniejszości rasowych - zanim sądy uniewinniały tych ostatnich po wzięciu pod uwagę wszystkich aspektów zajścia.

Było tak np. w 2017 roku. Ówczesny socjalistyczny prezydent Francois Hollande pochopnie potępił policjantów, którzy mieli zgwałcić w imigranckim getcie w Aulnay-sous-Bois pod Paryżem 22-letniego ciemnoskórego mężczyznę Theodore’a Luhaka’e. Ten ich zaatakował, by bronić kolegów handlujących narkotykami. Nagrania kamer monitorujących osiedle sugerują, że policjanci zostali niesłusznie oskarżeni.

Wielu obserwatorów sugeruje, że prezydent Macron - podobnie jak wcześniej Hollande - za wszelką cenę potrzebuje głosów Francuzów pochodzących z rodzin afrykańskich imigrantów, by wygrać kolejne wybory prezydenckie. Sondaże wskazują, że Emmanuel Macrron znowu zmierzy się w drugiej turze wyścigu do Pałacu Elizejskiego z szefową francuskiej radyklanej prawicy Marine Le Pen, która chce drastycznie ograniczyć liczbę przybywających do Francji afrykańskich imigrantów.