Napięcia na Półwyspie Koreańskim ponownie przybierają na sile. Wpływowa siostra przywódcy Korei Północnej, Kim Yo Jong, otwarcie skrytykowała prezydenta Korei Południowej, podważając jego wiarygodność jako partnera do rozmów dyplomatycznych. Słowa te padły w kontekście ostatnich prób złagodzenia relacji między Seulem a Pjongjangiem oraz trwających manewrów wojskowych z udziałem USA.
Kim Yo Jong, wiceprzewodnicząca wydziału Komitetu Centralnego rządzącej partii Korei Północnej oraz siostra przywódcy Kim Dzong Una, nie przebierała w słowach podczas swojego ostatniego wystąpienia. Wprost stwierdziła, że prezydent Korei Południowej nie jest godny, by być partnerem dyplomatycznym dla Korei Północnej. Jej zdaniem, Republika Korei (ROK) nie wykazuje powagi, równowagi ani uczciwości niezbędnej do pełnienia nawet podrzędnej roli na regionalnej arenie dyplomatycznej.
ROK nie może być partnerem dyplomatycznym KRLD - podkreśliła Kim Yo Jong, wyraźnie odcinając się od jakichkolwiek prób dialogu ze strony Seulu.
Ostre słowa Kim Yo Jong padły w odpowiedzi na ostatnie działania władz Korei Południowej, które miały na celu poprawę relacji z północnym sąsiadem. Seul zdecydował się m.in. na zaprzestanie nadawania propagandowych audycji oraz demontaż głośników na granicy, co miało być gestem dobrej woli. Dodatkowo, prezydent Korei Południowej podczas przemówienia z okazji Dnia Wyzwolenia zadeklarował szacunek dla systemu politycznego Korei Północnej i zapewnił, że nie będzie dążył do zjednoczenia poprzez "absorpcję". Zapowiedział także chęć powrotu do porozumienia z 2018 roku, które miało na celu zmniejszenie napięć militarnych na półwyspie.
Jednak według Kim Yo Jong, działania te są jedynie próbą ukrycia prawdziwych intencji Seulu. Bez względu na to, jak desperacko próbuje się ukryć cuchnącą konfrontacyjność pod płaszczykiem pokoju, nie da się ukryć szydła w worku - stwierdziła, jednoznacznie odrzucając gesty pojednania.
Kolejnym punktem zapalnym w relacjach między obiema Koreami są trwające wspólne manewry wojskowe Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych pod nazwą "Ulchi Freedom Shield". Kim Yo Jong określiła je mianem "ćwiczeń agresji" i oskarżyła Seul o analizowanie nowych planów mających na celu szybkie zlikwidowanie potencjału nuklearnego i rakietowego Korei Północnej oraz rozszerzenie ataku na jej terytorium.
W odpowiedzi na te działania, Kim Yo Jong poleciła północnokoreańskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych przygotowanie środków zaradczych wobec - jak to określiła - "najbardziej wrogiego państwa", czyli Korei Południowej, a także wobec jej sojuszników.
Od zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku, która zakończyła się jedynie podpisaniem rozejmu, a nie traktatu pokojowego, oba państwa formalnie pozostają w stanie wojny. Mimo licznych prób dialogu i pojednania, relacje między Koreą Północną a Południową regularnie ulegają pogorszeniu, zwłaszcza w kontekście wspólnych ćwiczeń wojskowych oraz programu nuklearnego Pjongjangu.
Ostatnie wypowiedzi Kim Yo Jong oraz działania obu stron pokazują, że droga do trwałego pokoju na Półwyspie Koreańskim pozostaje wyjątkowo wyboista. W obliczu narastających napięć, społeczność międzynarodowa z niepokojem obserwuje rozwój sytuacji, obawiając się kolejnej eskalacji konfliktu.