Trzej rosyjscy dziennikarze, którzy zostali zabici w Republice Środkowoafrykańskiej, mieli zamiar zrobić zdjęcia kopalni złota Ndassima. Według nieoficjalnych danych Rosja porozumiała się z władzami RŚA w sprawie eksploatacji złóż - podały media.

REKLAMA

, , , , https://t.co/9aXRQ2jmHO pic.twitter.com/1NVoHM85Cs

EchoMskRu2 sierpnia 2018

Informację tę przekazał portal Meduza, powołując się na projekt medialny powołany przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego, z którym współpracowali zabici dziennikarze. Inny niezależny portal, The Bell, relacjonuje, że wcześniej w mediach pojawiła się informacja o ustaleniach pomiędzy Rosją i władzami RŚA o eksploatacji kopalni Ndassima.

Media rosyjskie, które opisują różne wątki wokół śmierci trzech dziennikarzy, powołują się na doniesienia portalu Africa Intelligence na temat domniemanej aktywności Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej.

Według tych doniesień najemnicy z prywatnej firmy nazywanej grupą Wagnera pracują w RŚA dla firmy Lobaye Invest, która w tym kraju reprezentuje interesy Rosji. Najemnicy zajmują się przewozem sprzętu wydobywczego ze stolicy RŚA Bangi oraz jego ochroną. Pracownicy Lobaye Invest kontrolują wznowione niedawno wydobycie w złożach diamentów niedaleko Bernego.

Lobaye Invest powołana została przez firmę M-Invest, związaną - według mediów - z biznesmenem Jewgienijem Prigożynem. Tego przedsiębiorcę media w Rosji od dłuższego czasu wiążą z grupą Wagnera, czemu on sam zaprzecza. Nazywany przez media "kucharzem Putina" biznesmen zbił fortunę na restauracjach, zamówieniach publicznych i kateringu dla dygnitarzy Kremla i ich zagranicznych gości.

W dniu śmierci trzej dziennikarze - Orhan Dżemal, Aleksandr Rastorgujew i Kiriłł Radczenko - mieli jechać do miasta Bambari położonego na wschód od stolicy RŚA Bangi, na spotkanie z pracownikiem ONZ, który miał im pomóc w organizacji zdjęć kopalni złota - relacjonuje The Bell.

Media rosyjskie nadal podają jedynie imię domniemanego pracownika ONZ, z którym kontaktowali się Rosjanie - Martin. Wcześniej informowały, że dziennikarze wyruszyli w drogę, choć ze względu na późną porę podróż odradzały im lokalne służby. W mediach pojawiła się również informacja, że w trakcie jazdy z nieznanych przyczyn dziennikarze zboczyli około 20 km od wyznaczonej trasy.

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa powiedziała w czwartek, że wstępne oględziny nie wykazały na ciałach zamordowanych śladów tortur. W środę wieczorem pojawiły się doniesienia, że dziennikarze nie zginęli natychmiast, gdy ich samochód ostrzelano, ale że najpierw zostali pojmani i przesłuchani.

Francuski dziennik "Le Monde" podał, że jeden z Rosjan zginął natychmiast, a później zastrzeleni zostali dwaj jego towarzysze. Ta wersja zbieżna jest ze zdjęciem opublikowanym przez portal Palmares Centrafrique, na którym widać ciała dwóch mężczyzn - prawdopodobnie Rastorgujewa i Dżemala - leżące na nadwoziu samochodu terenowego.

Kierowca, który wiózł trzech dziennikarzy i który przeżył napaść, relacjonował najpierw, że samochód ostrzelali uzbrojeni ludzie. Ambasada Rosji w RŚA informowała w środę, że kierowca nadal jest przesłuchiwany.

Dżemal - długoletni korespondent wojenny, reżyser-dokumentalista Rastorgujew i Radczenko, który był ich operatorem, zostali zamordowani w poniedziałek wieczorem. Dziennikarze pojechali do Republiki Środkowoafrykańskiej przygotować materiał o rosyjskich najemnikach z grupy Wagnera. Ambasada Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej za główną wersję ataku uważa napad rabunkowy. Lokalne władze oceniały najpierw, że dziennikarze zostali zabici przez partyzantkę Seleka, jednak grupa ta - jak przekazał "Le Monde" - oświadczyła, że jej bojowników nie ma w tym rejonie.

Republika Środkowoafrykańska to jeden z najbardziej niestabilnych krajów Afryki. Rosyjscy najemnicy pojawili się tam - według niezależnych mediów - na początku bieżącego roku. Oficjalnie te informacje nie są potwierdzone. Działalność najemnicza jest w Rosji zakazana.

(az)