​Członkowie ruchu "żółtych kamizelek" nie przestali blokować dróg i autostrad w rożnych regionach Francji. Wielu z nich uznało ogłoszone w poniedziałek przez prezydenta Emmanuela Macrona ustępstwa za niewystarczające. Szef państwa spotka się z bankierami, by prosić ich o pomoc.

REKLAMA

Korespondent RMF FM Marek Gładysz podkreśla, że nawet jeżeli wielu członków ruchu "żółtych kamizelek" uznało obietnice Macrona za niewystarczające, to trzeba je będzie mimo wszystko wprowadzić w życie., Jedną z obietnic jest podwyżka zagwarantowanej prawnie minimalnej płacy we Francji do 1600 euro miesięcznie brutto.

Eksperci obliczyli, że będzie to kosztować ponad 10 miliardów euro. Macron wezwał więc na dziś do Pałacu Elizejskiego przedstawicieli wielkich banków. Chce ich prosić, by pomogli mu zwalczać oszustwa podatkowe, bo to mogłoby ułatwić wypełnienie państwowych kas.

Szef państwa ma się tez spotkać z wszystkimi posłami i senatorami obozu prezydenckiego, który jest coraz bardziej wewnętrznie skłócony.

Protesty "żółtych kamizelek" zaczęły się od sprzeciwu wobec zapowiadanej przez francuski rząd podwyżki od stycznia 2019 r. akcyzy na paliwo. Mimo że władze przed kilkoma dniami ogłosiły, że zawieszają jej wprowadzenie na cały rok 2019, sobotnie demonstracje nie ustały, a przyczyną niezadowolenia ich uczestników jest cała polityka gospodarcza rządu prezydenta Emmanuela Macrona.


Opracowanie: