Trzech Polaków, którzy zaginęli w słowackich Tatrach, nie żyje. Ciała mężczyzn znaleziono w Kotle pod Gerlachem po dwóch dniach poszukiwań. Informację potwierdziła Horska Zachranna Służba.

REKLAMA

Polaków poszukiwano z ziemi i powietrza - za pomocą helikoptera i drona. W akcji, oprócz słowackich służb, brali również udział ratownicy z TOPR. Ciała turystów odnaleziono po południu, dzięki namierzeniu telefonu komórkowego jednego z nich.

W komunikacie Horska Zachranna Służba pisze, że jeden z mężczyzn, który prowadził dwóch turystów, posiadał uprawnienia przewodnika górskiego UIMLA (Union of International Mountain Leader Associations). Nie upoważnia to jednak do prowadzenia turystów na tereny wspinaczkowe w tym na Gerlach.

Przewodnik górski UIMLA może prowadzić turystów w miejsca, gdzie są wyznaczone szlaki, wszędzie tam, gdzie nie ma potrzeby użycia technik linowych, sprzętu wspinaczkowego. Te zasady są respektowane również na Słowacji, a tamtejsze przepisy jasno określają, kto może prowadzić turystów na Gerlach - wyjaśnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich Jan Gąsienica-Roj.

"Przyczyny wypadku będą badane" - pisze Horska Zachranna Służba.

W Tatrach zginęli m.in. Michał Kruczała i Aleksander Kowalczyk. "Pełen energii, uśmiechu, dobrego humoru. Zawsze chętny do pomocy oraz dzielenia się swoją wiedzą i umiejętnościami. Zarażał pasją do gór. Takim na zawsze Go zapamiętamy. I choć niezwykle ciężko mówić o Nim w czasie przeszłym to wiemy, że pozostanie w naszych wspomnieniach i wierzymy, że odnalazł spokój" - tak o Michale Kruczale pisali koledzy ze Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie.

Z informacji PTTK Chałupa dowiadujemy się z kolei, że Aleksander Kowalczył był "świetnym kolegą, zawsze chętnym do pomocy".


Mówili, że warunki są trudne

Trzech Polaków zaginęło po słowackiej stronie Tatr w piątek. Wyszli oni razem z czwartym mężczyzną około godz. 7 rano ze schroniska "Śląski Dom" w kierunku Batyżowieckiego Stawu. Tam się rozdzielili. Trzech z nich miało iść dalej z zamiarem wejścia na Gerlach przez Batyżowiecką Próbę. Uczestnicy wyprawy umówili się ze znajomym, że spotkają się z nim wieczorem przy samochodzie, który zaparkowali na Tatrzańskiej Polance.

Ostatni kontakt telefoniczny mężczyzna miał z nimi między godz. 10 a 11. Polacy powiedzieli mu wówczas, że wchodzą na Batyżowiecka Próbę, jednak ze względu na trudne warunki pogodowe miało to im zająć więcej czasu, niż planowano.

Zejść mieli około godz. 17. Przy samochodzie nie było ich jednak aż do późnego wieczora. Telefony uczestników wyprawy nie odpowiadały, mimo że był w nich sygnał. Zaniepokojony brakiem kontaktu znajomy wspinaczy za pośrednictwem TOPR-u skontaktował się z linią alarmową Horskiej Zachrannej Służby (słowacki odpowiednik GOPR) przed północą.

Ratownicy sprawdzili, czy Polaków nie ma w schronisku "Dom Śląski" i jeszcze w nocy z piątku na sobotę przeszukali okolice Batyżowieckiej Doliny. Na miejsce wysłano policję z lokalizatorem telefonów komórkowych, co potwierdziło, że turyści cały czas byli w górach. W sobotę wspinaczy poszukiwano z pokładu śmigłowca. Na miejsce przybyli także ratownicy TOPR z Zakopanego. Akcję poszukiwawczą prowadzono również w niedzielę od około godz. 8 rano. Ratownicy szukali wspinaczy z helikoptera, jak i pieszo. Analizowano też zdjęcia przesłane przez innych turystów, którzy tego dnia byli na szczycie.

Szczyt dostępny jedynie dla taterników

Gerlach wznosi się na 2655 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem w Tatrach oraz w całych Karpatach. Leży w całości po słowackiej stronie Tatr. Szczyt dostępny jest jedynie dla taterników. Turyści niemający uprawnień taternickich nie mogą samodzielnie go zdobywać.

Najczęściej uczęszczane wejście na Gerlach jest poprowadzone z Doliny Wielickiej. Szczyt można także zdobyć z Doliny Batyżowieckiej.

Służby ostrzegają

HZS wydała dziś ostrzeżenie o trudnych warunkach w Tatrach. Góry na każdej wysokości są pokryte twardym śniegiem i lodem.

"Istnieje niebezpieczeństwo poślizgnięcia się. Zalecamy używać specjalny sprzęt wspinaczkowy do poruszania się w takich warunkach" - czytamy we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Planując wyprawy w wyższe partie gór, konieczne jest wyposażenie się w raki, czekan, kask oraz lawinowe ABC, czyli detektor, sondę i łopatkę. Do poruszania się po traktach do wysokości schronisk niezbędne mogą okazać się raczki i kijki.