"Wszelkie nowe sankcje, które zostaną ogłoszone w 19. pakiecie, będą w pełni zgodne z przepisami i procedurami UE. W szczególności z długoletnią zasadą, że nasze sankcje nie mają zastosowania eksterytorialnego" - przekazał korespondentce RMF FM w Brukseli Katarzynie Szymańskiej-Borginon rzecznik KE w odpowiedzi na prośbę o komentarz do listu Trumpa. Prezydent USA zażądał, by kraje UE wprowadziły cła na Chiny i odeszły od importu rosyjskiej ropy.
W swoim oświadczeniu Komisja Europejska przypomniana wypowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen z jej środowego orędzia o tym, że potrzebna jest większa presja na Rosję, aby przystąpiła do negocjacji, oraz że w przygotowywanym 19. pakiecie sankcji Unia skupi się w na szybszym wycofywaniu rosyjskich paliw kopalnych, na flocie "floty cieni" i państwach spoza Unii.
Rzecznik zaznacza, że "w ostatnich pakietach Unia już dodała nowe narzędzia sankcji, które pozwalają zwalczać obchodzenie ich za pośrednictwem państw trzecich".
Przypomnijmy, że w poprzednich pakietach sankcji UE objęła restrykcjami firmy z Chin, Białorusi, Hongkongu, Iranu, Izraela, Turcji, ZEA czy Korei Północnej. Co do zasady UE uznaje jednak, że eksterytorialne nakładanie sankcji jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Stosuje więc przepisy sankcyjne wobec pozaunijnych firm, jeśli zachodzi związek z jurysdykcją UE lub państw członkowskich np. tranzyt.
"Aby jak najskuteczniej wywierać presję na rosyjską gospodarkę wojenną, UE ściśle współpracuje z partnerami międzynarodowymi, zwłaszcza w ramach G7. Stany Zjednoczone są w tym względzie niezwykle ważnym partnerem" - czytamy w oświadczeniu.
Bruksela w swoim oświadczeniu odwołuje się także do ostatniej wizyty specjalnego unijnego wysłannika ds. sankcji Davida O’Sullivana w Waszyngtonie. "Wyniki tych spotkań będą miały wpływ na naszą bieżącą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi w tych kwestiach" - czytamy.
Nieoficjalnie dominuje w Brukseli przeświadczenie, że Trump chce zrzucić odpowiedzialność na Europę za to, że nie udaje mu się doprowadzić do pokoju i próbuje usprawiedliwić własną niechęć do nakładania kolejnych sankcji na Rosji.
Cła na Chiny (czy Indie, o których w swoim liście Trump już jednak nie wspomina), to zdaniem dyplomatów UE byłaby prawdziwa "bomba atomowa". W tej sprawie Unia może być mocno podzielona. Wystarczy przypomnieć spór w sprawie ceł na chińskie elektryki, który podzielił UE. W kwestii importu ropy - dyplomaci przypominają, że płynie ona na Słowację i na Węgry, i to Trump może wywrzeć presję na przychylnych mu przywódców obu tych krajów.