Rzecznik rządu Piotr Muller potwierdził informacje naszej korespondentki w Brukseli o tym, że premier Mateusz Morawiecki poprosił szefa Parlamentu Europejskiego o możliwość uczestniczenia we wtorkowej debacie poświęconej skutkom orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o wyższości prawa polskiego nad unijnym.

REKLAMA

Jak wyjaśnia nasze korespondentka, eurodeputowani zgadzają się na wystąpienia premierów w takich konfliktowych sytuacjach, to przyznają, że jest to "dialog głuchych".

Dosyć sformalizowane zasady wypowiedzi w Parlamencie Europejskim dają przewagę szefowi rządu, który wykorzystuje medialnie swoja obecność w Parlamencie Europejskim i praktycznie nie odnosi się do stawianych mu zarzutów.

Mistrzem w takich debatach był węgierski premier Wiktor Orban, który kilkakrotnie brał udział w dyskusjach na temat praworządności, robił medialne show, nie odpowiadał na konkretne pytania eurodeputowanych i wygłaszał monologi.

"To będzie seria trudnych pytań"

Debata rozpocznie się we wtorek 19 października o godzinie 9 w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Eurodeputowani podkreślają, że to będzie "seria trudnych pytań do polskiego premiera" . Sam tytuł debaty jest ostry i wiele mówi: "Kryzys praworządności w Polsce i prymat unijnego prawa".

Najpierw głos zabierze przedstawiciel Rady UE, a potem sama szefowa KE - Ursula von der Leyen. Potem przemawiać będzie premier i od razu seria pytań od eurodeputowanych. Także czas debaty wtorek rano, uznawany jest w PE za moment w którym debatowane są najistotniejsze kwestie.

Oprócz debaty PE przyjmie w tej sprawie także rezolucję. Na pewno będzie to burzliwa debata i premier usłyszały wiele cierpkich i krytycznych słów.

Jednak wielu eurodeputowanych z którymi rozmawiałam obawia się, że Morawiecki poprosił o możliwość wystąpienia w PE, żeby odnieść zwycięstwo i żeby mówić nie do eurodeputowanych, ale do swojego elektoratu w Polsce.

Jakie są plany premiera na debatę?

Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, premier Mateusz Morawiecki będzie chciał udowodnić, że teza o domniemanym polexicie jest po prostu fałszywa. Według rządu Komisja Europejska traktuje praworządność jako temat zastępczy, który pojawia się przy kolejnych kryzysach, które dotykają Wspólnotę.

Członkowie gabinetu przekonują, że dyskusje o sytuacji w Polsce pojawiają się cyklicznie: podczas poprzedniego kryzysu migracyjnego, brexitu, a teraz szalejącej w całej Europie inflacji i wzrostach cen energii.

Premier chce też udowadniać, że ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził wyższość prawa krajowego nad unijnym, nie różni się od wyroków sądów innych państw europejskich.

Wystąpienie szefa rządu, choć odbędzie się w Strasburgu, będzie więc też po części skierowana do wyborców w kraju - ma zapewnić, że polexit to narracja opozycji.

Debata po wyroku Trybunały Konstytucyjnego w Polsce

Wyrok TK, który uznał wyższość prawa krajowego nad unijnym wywołał oburzenie wśród eurodeputowanych. Pojawiły się pytania, czy Polska znajduje się na drodze do polexitu.

O debatę w tej sprawie wnioskowali socjaldemokraci (czyli S&D), ale szybko ich wniosek został poparty przez EPL i pozostałe prodemokratyczne frakcje PE.

W 2016 roku w debacie o praworządności wystąpiła ówczesna premier Beata Szydło. W debatach kilka razy natomiast uczestniczył natomiast premier Węgier Victor Orban. Eurodeputowani, mimo że zgadzają się na te wystąpienia, często nieoficjalnie mówią, że to nie debaty tylko "dialog głuchych".

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wywołał dyskusje o polexicie

W wyroku TK uznał, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z polską konstytucją.

Niezgodny z konstytucją jest także przepis europejski uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.

Po orzeczeniu TK przedstawiciele opozycji razem z częścią komentatorów alarmują, że scenariusz wyjścia Polski z Unii Europejskiej staje się coraz bardziej realny.