Ludzie Donalda Trumpa kontaktowali się rosyjskimi urzędnikami w czasie kampanii wyborczej – donoszą amerykańskie media. Mają o tym świadczyć zapisy rozmów telefonicznych przechwycone przez amerykański wywiad.

REKLAMA

Informację podano zaledwie 24 godziny po tym, jak ze stanowiska zrezygnował gen. Michael Flynn - doradca Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa. Okazało się, że kontaktował się z rosyjskim ambasadorem, a potem kłamał w tej sprawie.

Teraz są dowody na to, że ludzie obecnego prezydenta w czasie kampanii wyborczej byli w stałym kontakcie z rosyjskimi urzędnikami. Nikt z ludzi Trumpa nie kontaktował się z Rosją w czasie kampanii wyborczej - to słowa sekretarza prasowego Białego Domu Seana Spicera, które padły jeszcze w ciągu dnia. Media w USA twierdzą jednak, że istnieją dowody na takie rozmowy i spotkania. Sprawa mocno obciąża obecną administrację.

Na dodatek wczoraj w okolicy wybrzeża stanu Delaware zauważono rosyjski okręt szpiegowski - zdolny do przechwytywania danych telekomunikacyjnych czy sygnałów radarów i sonarów marynarki wojennej USA. Ujawniono też, że kilka dni temu rosyjskie samoloty wojskowe zbliżyły się na Morzu Czarnym do amerykańskiego niszczyciela. Rzecznik Białego Domu oświadczył nagle, że Donald Trump oczekuje, że Rosja odda Krym Ukrainie. Ewidentnie w relacjach Moskwa - Waszyngton dzieje się coś, co może zakłócić zapowiadany reset.


(mpw)