Wieloletni prezydent Wenezueli Hugo Chavez nie żyje. Od dwóch lat zmagał się z chorobą nowotworową. Zmarł w wieku 58 lat. Władzę w państwie przejmie teraz wiceprezydent Nicolas Maduro.

REKLAMA


Po śmierci prezydenta, jego zastępca wezwał swych rodaków do zachowania spokoju i rozwagi. W chwili tej historycznej tragedii, która wstrząsnęła naszą ojczyzną, apeluję do wszystkich rodaków, by zachowali spokój - powiedział Maduro.

W czerwcu 2011 r. Chavez poinformował, że zdiagnozowano u niego zmiany nowotworowe w rejonie miednicy. W grudniu 2012 r. podano, że pomimo wcześniejszych operacji, chemioterapii i naświetlań kubańscy lekarze wykryli u niego przerzuty. Po przeprowadzonej 11 grudnia 2012 r. kolejnej skomplikowanej operacji usunięcia nowotworu stan zdrowia lewicowego przywódcy stale się pogarszał. 18 lutego powrócił on do Caracas, gdzie był leczony w szpitalu wojskowym.

W równym stopniu wzbudzał podziw i nienawiść

Lewicowy prezydent Wenezueli Hugo Chavez należał do najbardziej charyzmatycznych, bezpośrednich w kontaktach i zarazem kontrowersyjnych przywódców państw Ameryki Południowej. W równym stopniu wzbudzał podziw i nienawiść.

Prezydent, nawiązujący chętnie do XIX-wiecznego bohatera walk o niepodległość kontynentu Simona Bolivara i rewolucyjnego przywódcy kubańskiego Fidela Castro, pozostawał u władzy od 1999 roku. W październiku 2012 r. został wybrany na trzecią sześcioletnią kadencję, a 10 stycznia br. miał zostać zaprzysiężony.

Jego rządy dziennikarz Felipe Sahagun opisywał jako "mieszankę modelu rządów braci (Fidela i Raula) Castro, populizmu (argentyńskiego dyktatora) Juana Perona i antyamerykańskiego nacjonalizmu".

Cieszył się niemal bezwarunkowym poparciem najbiedniejszych Wenezuelczyków

Chavez realizował programy społeczne, zwane "misjami", które przyniosły mu prawie bezwarunkowe poparcie najbiedniejszych Wenezuelczyków. Posługując się językiem mas, walczył z biedą i bezrobociem. Deklarował wolę zwalczenia korupcji i stworzenia "humanitarnego systemu gospodarczego".

Jednak według jego przeciwników, w ostatnim czasie stawał się w swych poczynaniach coraz bardziej autorytarny.

Chavez może w równym stopniu wzbudzać miłość i nienawiść
- pisze w "El Mundo" Yasmina Jimenez. W głoszonej przez siebie doktrynie odwołuje się do odwiecznej konfrontacji między bogatymi a biednymi, miłości do ojczyzny, religii i specyficznej lewicowości, nazywanej socjalizmem XXI wieku - dodaje.

Jak z żołnierza stał się politykiem

Chavez urodził się 28 lipca 1954 r. we wsi Sabaneta, w stanie Barinas na zachodzie Wenezueli. Jego rodzice byli nauczycielami. W 1975 r. ukończył akademię wojskową w Caracas, a na początku lat 80. utworzył tajną organizację o nazwie Boliwariański Ruch Rewolucyjny.

Do 1991 r. o podpułkowniku spadochroniarzy Chavezie nikt nie słyszał. Radykalnie zmieniło się to jednak 4 lutego 1992 r., kiedy to "zorganizował" kilka czołgów oraz kilkuset ludzi i podjął próbę wypędzenia ówczesnego prezydenta Carlosa Andresa Pereza z Pałacu Miraflores w Caracas. W wyniku nieudanego puczu przeprowadzonego przez Boliwariański Ruch Rewolucyjny zginęło 18 osób, a 60 zostało rannych.

Dla zdecydowanej większości Wenezuelczyków, którzy nie czerpali żadnych korzyści z ówczesnego boomu naftowego i nie zgadzali się na rządowe kroki oszczędnościowe, Chavez stał się idolem i symbolem czystych rąk.

Zanim charyzmatyczny Wenezuelczyk trafił do więzienia za próbę puczu, zdążył jeszcze powiedzieć w telewizji: "Przegraliśmy, na razie". Po dwóch latach został ułaskawiony. W 1997 r. założył partię Ruch V Republiki i z żołnierza stał się politykiem.

Zwycięstwo Chaveza w wyborach w 1998 r. wstrząsnęło wenezuelską sceną polityczną. Od objęcia urzędu prezydenta na początku 1999 r. ten lewicowy populista wygrywał kolejne wybory i referenda, w tym plebiscyt z 2009 r., który znosił maksymalną liczbę kadencji prezydenta.

Jednak "rewolucja boliwariańska" zwiększyła zależność państwa od głównego bogactwa Wenezueli - ropy naftowej. Krytycy rządów lewicowego prezydenta mówią o "saudyzacji" kraju. Do niebywałych rozmiarów zostały rozdęte aparat państwowy i biurokracja.

Szef państwa nieustannie oskarżał "drapieżnych oligarchów", że są skorumpowanymi sługami międzynarodowego kapitału. Chavez, który korzystał z każdej okazji, by przemawiać do narodu, w jednym z wystąpień stwierdził, że wysocy rangą pracownicy branży naftowej mieszkają "w luksusowych willach, gdzie urządzają orgie i popiją whisky".

Chavez często krytykował też krajowych hierarchów Kościoła katolickiego, którzy jego zdaniem zaniedbywali biednych, chronili bogatych i popierali opozycję.

Jego stosunki z Waszyngtonem pogorszyły się, gdy oskarżył administrację ówczesnego George'a W. Busha o "zwalczanie terroru terrorem" podczas wojny w Afganistanie. Wenezuelczyk zarzucał też Stanom Zjednoczonym, że stały za zamachem stanu z 2002 r. W jego wyniku Chavez został na 47 godzin odsunięty od władzy.

W każdą niedzielę znany z kwiecistego stylu wypowiedzi prezydent, ubrany w charakterystyczną czerwoną koszulę prowadził telewizyjny talk show "Alo Presidente". W kilkugodzinnych programach na żywo z różnych części kraju Chavez poruszał tematy polityczne, prowadził wywiady z gośćmi, a nawet śpiewał i tańczył.

Przyjaźnił sie z Fidelem Castro, którego starał się naśladować w autorytarnym rządzeniu. Razem śpiewali i grali w baseball.