Rusza głośny proces w świecie paryskiej mody. Prawnuk założyciela Guerlain - najsłynniejszej i najstarszej paryskiej firmy produkującej luksusowe perfumy i kosmetyki - jest sądzony za obelgi rasowe. Po jego kontrowersyjnej wypowiedzi we francuskiej telewizji organizacje zrzeszające czarnoskórych mieszkańców po obu stronach Atlantyku wezwały do bojkotu renomowanej marki.

REKLAMA

Promując nowe perfumy "Samsara", 73-letni Jean-Paul Guerlain oświadczył w wywiadzie dla francuskiej telewizji publicznej, że "pracował nad nimi ciężko dzień i noc jak Murzyn" - używając francuskiego słowa "negre" o bardzo pejoratywnym zabarwieniu. Po czym dodał, że być może źle się wyraził, bo nie wie, czy "Murzyni kiedykolwiek pracowali tak ciężko" jak on. Nie pomogły przeprosiny - oburzone organizacje rasistowskie zaskarżyły go do sądu. Organizacje murzyńskie we Francji, Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach wezwały natomiast do masowego bojkotu sławnej marki. Firma próbuje załagodzić sytuacje, obiecując finansowanie antyrasistowskich kampanii informacyjnych. Adwokat Jean-Paula Guerlaina tłumaczy natomiast, że "pracować jak Murzyn" to po prostu francuskie przysłowie i jego klient nie chciał nikogo obrazić.

Paryscy komentatorzy podkreślają, że to kolejny skandal, któremu musi stawić czoła wielki francuski koncern LVMH, specjalizujący się w wyrobach luksusowych, do którego należy m.in. Guerlain i Dior. Rok temu szef legendarnego już paryskiego domu mody Dior - jeden z najsławniejszych na świecie dyktatorów mody, Brytyjczyk John Galliano - został zwolniony po wypowiedziach o charakterze antysemickim. Został sfilmowany telefonem komórkowym w ogródku kawiarni w żydowskiej dzielnicy Paryża "Marais", kiedy nazwał jedną z klientek "brzydką żydowską dziwką". Wyraźnie podchmielony Galliano dodał, że powinna ona "zostać zagazowana razem z rodziną". Oświadczył też, że "kocha Hitlera". We wrześniu ubiegłego roku sąd w Paryżu wymierzył arbitrowi elegancji karę finansową w wysokości sześciu tysięcy euro w zawieszeniu. To oznacza, że Brytyjczyk nie będzie musiał zapłacić tej sumy, jeśli w ciągu pięciu lat nie popełni wykroczenia. Sędziowie, którzy dość łagodnie potraktowali sławnego projektanta, wzięli pod uwagę fakt, że przyznał się on do alkoholizmu i nadużywania leków. Poza tym był na odwyku i za wszystko przeprosił. Uznali również, że Galliano został ukarany inaczej - wyrzucono go z domu mody Dior i z należącej również do koncernu LVMH luksusowej firmy odzieżowej, która nosiła jego własne nazwisko. Brytyjczyk zapłaci tylko symboliczne odszkodowania w wysokości jednego euro trzem osobom, które znieważył w kawiarni w żydowskiej dzielnicy Paryża.