Dwa satelity telekomunikacyjne zderzyły się na orbicie okołoziemskiej. Był to najpoważniejszy tego rodzaju przypadek - poinformowała agencja NASA. Do zderzenia doszło nad Syberią, na wysokości 805 km.

REKLAMA

Uczestniczył w nim amerykański komercyjny satelita Iridium, wystrzelony w 1997 r. i rosyjski satelita wprowadzony na orbitę 4 lata wcześniej, najprawdopodobniej już nieczynny. Iridium ważył ok. 560 kg a rosyjski satelita prawie tonę. W rezultacie powstały dwie duże chmury odłamków, nie wiadomo jednak jak licznych i jak dużych. Pełna ocena skutków kolizji będzie znana dopiero po kilku tygodniach.

Według NASA, nie ma większego zagrożenia dla międzynarodowej stacji orbitalnej ISS ani dla promów kosmicznych. Eksperci agencji oceniają je jako niskie, jednak podkreślają, że nie dokonali jeszcze pełnej oceny sytuacji. Orbita stacji ISS jest o ok. 435 km niższa od tej, na której doszło do zderzenia. Natomiast najbliższy start wahadłowca wyznaczony jest na 22 lutego. Eksperci ocenią stopień zagrożenia dla tej misji w najbliższych dniach.

Zdaniem Nicholasa Johnsona, eksperta z ośrodka lotów kosmicznych w Houston, bardziej może być zagrożony teleskop orbitalny Hubble i satelity obserwujące Ziemię, bowiem znajdują się na wyższych orbitach i bliżej chmur odłamków. W przeszłości doszło czterokrotnie do zderzeń na orbicie, ale były to przeważnie niewielkie fragmenty zużytych rakiet nośnych.

Według ocen NASA, na początku br. Ziemię okrążało ok. 17 tys. różnego rodzaju odłamków "kosmicznego złomu". Obiekty o rozmiarach powyżej 6 cm są śledzone przez sieć naziemnych stacji namiarowych.